niedziela, 28 listopada 2021

Szydełkowe ozdoby choinkowe

Witajcie kochani! Wiem, że trochę dużo ostatnio takich okołoświątecznych postów, ale sami wiecie - tematu Bożego Narodzenia nie da się w naszym robótkowym świecie przeskoczyć. Ja uwielbiam ozdoby szydełkowe na choince. Sobie zrobiłam gwiazdę w kolorze czerwonym, bo mam złote i czerwone bombki. Mam tę gwiazdę już około 8 lat. Każdego roku zakładam ją, potem zdejmuję, owijam w reklamówkę i chowam do piwnicy (u nas w piwnicy nie ma wilgoci). 
Jeśli myślicie, że taka koronkowa gwiazda jest jednorazowa to jesteście w błędzie ;)


Ważne jest również, aby taką gwiazdę kłaść na wierzchu pudełka z ozdobami, żeby się nie pogniotła. Śnieżynki natomiast rzucone byle jak również mogą się powyginać. Najlepiej trzymać je gdzieś między książkami, żeby trzymały swój kształt. Można spakować do pudełka i przyłożyć jakimś atlasem, czy inną księgą. 


Wracając do tego co możecie dziś u mnie zobaczyć... Gwiazda i śnieżynki wykonane na zamówienie. Gwiazda zrobiona z Muzy 20 ma około 23-24 cm przekątnej ramion. Śnieżynki natomiast wszystkie prócz jednej mają 9 cm średnicy. Wykonałam je z kordonka Pyramid.
Szydełko niezmiennie - czeskie nr 4, czyli około 1,25 mm.


Te gwiazdeczki powstały ze wzorów od Renaty Saj. Można je pobrać bezpłatnie na Ravelry w postaci plików PDF. Ja znalazłam taką grafikę z jej wzorami, więc Wam podrzucam ;) 
Nie robiłam tej górnej lewej gwiazdki, tylko pozostałe trzy. 



Te dwie gwiazdki poniżej robiłam pierwszy raz. Znalazłam je na grupie Uwielbiam Szydełkowanie na Facebooku. Wzory są rozpisane na 8 ramion, ale żeby zachować jednolitość w zamówieniu (te gwiazdki powyżej mają 6 ramion), to przerobiłam wzory, aby były 6-cio ramienne. 




Oczywiście u mnie te śnieżynki wykonane szydełkiem 1,25 i kordonkiem Pyramid. Mniejsza ma 8 cm, większa ma 9 cm. 



Miło mi poinformować, że 5 grudnia widzimy się na jarmarku bożonarodzeniowym w Krośnie! Cieszę się jak dziecko, że będę mogła pokazać się mojej lokalnej społeczności. Nie mogę narzekać, bo ludzie tu mnie trochę znają, komentują, zamawiają, ale kontakt osobisty to jest TO!

Z tej okazji zamówiłam sobie wizytówki - mam nadzieję, że dostanę je przed kiermaszem :)
Jak zwykle na ostatniej prostej tyyyle chciałabym jeszcze zrobić, a nie mogę, bo malutka ząbkuje. Jest grzeczna, nie płacze, ale nie chce spać :) Mamy już jednego ząbka, dolną dwójkę - tak mi się zdaje, że jedynka to byłaby na środku, a ten ząbek ewidentnie jest z boku! Taka jest wyjątkowa ta nasza dziecinka :)


Jeśli chcecie być na bieżąco z tym, co u mnie słychać to wpadajcie na Instagrama, gdzie codziennie wrzucam w relacji zdjęcia tego co właśnie robię, moich małych zakupów, pomysłów... Będzie mi miło jeśli zaobserwujecie! 



Trzymajcie się zdrowo! 




Kasia
 





środa, 24 listopada 2021

Lala o imieniu Julia

Dzień dobry wszystkim! Ostatnio wykonana przeze mnie lala Aleksandra pozostawiła w mej pamięci niezbyt miłe wspomnienia. Napracowałam się przy niej strasznie dużo, a efekt niezupełnie mnie zadowolił. Nie inaczej było i tym razem :)
Po prostu jestem perfekcjonistką i musi być wszystko idealnie, a zawsze znajdzie się coś co takie nie jest. Wy tego nie widzicie, a ja owszem. 
 

Dlaczego wspomniałam o lalce Aleksandrze? Bo zarówno tamta lala, jak i ta zostały zrobione z darmowego wzoru. Znajdziecie go na stronie amigurumi.today i jest w całości, razem z ubraniem bezpłatny pod warunkiem, że zalogujecie się na stronie. Nie bójcie się, nie generuje to żadnych dodatkowych opłat. 

Moja lala - uczennica ma na imię Julka i ma 34 cm wysokości. 


Trzeba w tym wzorze bardzo zwracać uwagę na to jakiego autorka używała szydełka do wykonania danej części. Ja na przykład całą lalkę zrobiłam szydełkiem 3 mm, więc ubranie też i co? Wylądowało w koszu, bo było za małe. Ostatecznie spódniczkę robiłam 3,5 mm a bluzkę 4 mm i w sumie wyszła na styk, mogłam pododawać jeszcze oczek na brzegach. A tylko buciki szydełkiem 3 mm wyszły ok.


Ubranka jednak mimo wszystko da się zdjąć dołem. Są zapinane na guziczki. 
Nie wiem jak to się stało, ale tak bardzo chciałam zrobić te zdjęcia, póki było jasno, że całkiem zapomniałam o jednej części garderoby... Julka ma jeszcze plecaczek! I nie jest on niebieski ;)


Włosy robiłam z resztki włóczki w kolorze ciemnego beżu o numerze 17-2264. Przeszukałam Internet, nawet sklep Arelanu i nie ma już nigdzie dostępnej tej włóczki. A szkoda, bo jest fajną alternatywą dla brązu. Musiałam troszkę skrócić każdego loczka o mniej więcej 5 oczek, bo brakłoby mi na te włosy. 


Pewnie tego nie zauważycie, ale są tu dwa rodzaje zdjęć. Jedne wykonane obiektywem Canon, ale ze względu na słabe światło mój znający się na tym dużo lepiej niż ja chłop, poradził, żebym podłączyła sobie poczciwego Heliosa 44. To obiektyw do analogowego Zenita. Na przysłonie F2, nie potrzebuje tak dużo światła. Dodatkowo Helios przepięknie rozmywa tło. Jeśli się przyjrzycie to widać, że na tych zdjęciach z Canona tło nie jest tak rozmazane. 


Technicznie...

Powyżej pisałam, że używałam tym razem kilku rozmiarów szydełek. Można też zrobić lalę z materiałów takich samych jak autorka wzoru, oraz użyć takich samych rozmiarów jak ona i nie będziecie musiały tak kombinować jak ja :)

Użyłam polskiej włóczki Kotek, z łódzkiej firmy Arelan. 

ciałko: beż 17-2241
włosy: beż 17-2264
bluzka: turkus 16-2215
spodniczka: niebieski 32-2211
plecaczek: brąz 3-2226, oraz szary 8-2203
buciki to niebieski ten co na spódnicy, biały i czarny


Mam różne swoje sposoby na szydełkowe zabawki. I tak, na przykład jeśli autorka wzoru pisze, żeby na podeszwę stopy dać wycięty i dopasowany kawałek tekturki, to ja daję tam kawałek plastiku. Czemu? Bo jeśli zamoczycie taką nóżkę, co jest więcej niż prawdopodobne, to co zostanie z kawałka papieru?
Cienki plastik, który łatwo pocięłam nożyczkami pochodził z wieczka kapusty kiszonej w wiadereczku. 
Pozwala on też lalce pewniej stać.


Znalazłam wreszcie idealny, jak dla mnie sposób na usztywnienie szyi. Nie wspomniałam o tym jeszcze, ale nie robię lalek na stelażu. Nie uważam, żeby taka lalka z drutem w środku była fajna. Wiem, że tak się podobno nie dzieje, ale zawsze boję się, że on gdzieś wyjdzie. Poza tym szydełkowe lale według mnie przypominają trochę te szmaciane, takie uszyte i drut mi jakoś nie pasuje.
Wracając do tego sposobu na usztywnienie szyi...


Szyja jest newralgiczna, bo musi utrzymać ciężar głowy. Zwykle owijałam taśmą klejącą kilka zebranych w pęczek patyczków higienicznych, ale ostatnio zaczęli robić takie papierowe patyczki i one również mogą ulec zamoczeniu (zwłaszcza jeśli zechcecie zabawkę wyprać). Dlatego włożyłam tam złożoną na trzy plastikową rurkę taką jak do koktajli, którą również owinęłam taśmą klejącą. Rurki też już niebawem będą tylko papierowe, więc muszę zrobić zapasy :)


Rurka nie złamie się, a jednoczenie jest plastyczna, więc zgięta wraca po prostu do poprzedniej pozycji. Pozwala to lalce ruszać głową, a nie kiwa się na boki. 

I na koniec konik :) To razem z nim Julka pojechała w podróż do nowego domku.


Dziękuję za to, że odwiedzacie mnie, mimo małej aktywności z mojej strony, ale brakuje mi na wszystko czasu, wiecie jak to jest... 
Buziaki dla Was! 




Kasia




 

środa, 17 listopada 2021

Królisia Emilka

Witajcie! Święta i Mikołajki zbliżają się wielkimi krokami, więc mam trochę pracy. Bardzo mnie to cieszy! Szydełkowanie koników dopracowałam już do tego stopnia, że niektóre elementy robię już bez schematu, a zszywanie to w ogóle pestka - choć zwykle mnie to bardzo męczyło. Pokazuję Wam wszystkich, ale najczęściej pada na tego w kolorze brązowym z beżową grzywą. 
Jest spory problem z dostępnością mojej włóczki w kolorze kremowym, beżowym... Nie wiem jak to będzie, ale zamówiłam już chyba ostatni raz tę włóczkę, bo zwyczajnie kolory, których najbardziej potrzebuję nie ma. 


Wracając, jeszcze przed zamówieniami, które ostatnio zajmują mnie najbardziej zrobiłam królisię. Już raz Wam o niej wspominałam przy okazji Misia Antosia. Po grzywce można poznać, że są zrobione z wzoru od tej samej projektantki ;)

Moja królisia ma na imię Emilka i mierzy sobie razem z uszami 29 cm.


Autorką wzoru jest RoCrochetDesign. Pod nazwą autorki jest link do wzoru. Stwierdziłam, że mam sporo za dużo pomarańczowej włóczki, więc to właśnie z niej zrobiłam sukienkę. Króliki lubią marchewki, więc chyba pasuje jej ten kolor ;) 
Swoim zwyczajem trochę ją wydłużyłam, żeby przykryła królisi pupcię. 


Stokrotkę miałam zrobioną już dawno. Testowałam różne wielkości takiego kwiatuszka, kiedy robiłam lalę Monikę. Powstały 3 sztuki, każda innej wielkości. Dla lali Moniki nadała się chyba ta najmniejsza - tutaj jest ta średnia. 


To jest też fajny pomysł zrobić sobie taką "bazę" różnych aplikacji, czy kwiatuszków, albo kokardek. Tylko... nie wiem kiedy znajdę na to czas :)


Technicznie...

Użyłam szydełka - jak zwykle 3 mm. Włóczka to Kotek. Takie włoski najlepiej robi się właśnie z włóczki akrylowej - innej tak nie wyczeszecie. Po prostu rozkręcam każdą nitkę (składa się z 3 cieńszych) i czeszę szczotką.  
Oczy 10 mm, nosek bezpieczny różowy. 

ciałko: beż 17-2273
uszy: różowy 19-2224
majteczki: różowy 19-2247
buciki: bordo 34-2223
sukienka: oranż 43-2222


 Tak jak pisałam Wam ostatnio kupiłam parę fajnych kawałków materiałów. Na przykład taki cienki welurek z mieniącymi się "lustereczkami". Piekielnie źle się to szyje, ale jest dość efektowne - nawet nie wiem czy nie za bardzo :)
Uszyłam około 10 takich gumek ze sporą kokardą. Pamiętam, że moja mama z różnych resztek materiałów robiła mi takie długie paski z których wiązała dużą kokardę na kucyku. 
Przy długich włosach wygląda to fajnie. 
Jeśli chodzi o takie kokardy, to korzystałam z TEGO FILMIKU z YouTube.


Trafiła nam się na prawdę cudna jesień, więc staramy się powoli przyzwyczajać nasze maleństwo (ma już 6 miesięcy) do tego, że w niedziele zwykle nie siedzimy bezczynnie w domu. Tym razem wybraliśmy się do Muzeum Przemysłu Naftowego w Bóbrce - mamy tam bardzo blisko i wstyd się przyznać, ale nie byłam tam z 10 lat! A sporo się zmieniło, bo powstały różne multimedialne pokazy, oraz dodatkowe ekspozycje. Na pewno napiszę o tym na moim drugim blogu MAGURSKIE WYPRAWY, więc zaglądajcie ;) 


To chyba tyle na dzisiaj. Bywajcie zdrowi, bo u nas to akurat smarkaty czas nastał i praktycznie wszyscy w domu mamy jakąś infekcję. 





Kasia

czwartek, 11 listopada 2021

Lama z Peru

Witajcie! Od dawna mam dosłownie bzika na punkcie szydełkowych lam. Pewnie zastanawiacie się, podobnie jak ja niejednokrotnie, jaka jest różnica między lamami, a alpakami? 
Nie są podobne, lamy są nawet 3 razy większe od alpak. Druga ważna różnica to uszy. Lama ma uszy w kształcie banana, a alpaka ma krótsze i bardziej ,,trójkątne" uszy. 
Wiele z nas kojarzy cudowną, delikatną wełnę z alpaki. Lamy natomiast nie mają tak szlachetnego runa. Były hodowane raczej z przeznaczeniem na mięso. 
To taka ciekawostka na początek ;) 


Moja lama (poznacie po uszach, że to zdecydowanie lama) powstała ze wzoru od Aukillu Creative Crochet . Jest to wzór płatny. Od dawna chodził mi po głowie, ale szukałam włóczki, która byłaby pluszowa i przypasowała do Kotka, z którego powstają moje maskotki. 


I znalazłam! Kupiłam ostatnimi czasy na próbę włóczkę Himalaya Velvet. W motku mamy 120 metrów i jest to 100 gramowy motek. Wydawałby się więc, że jest identyczna jak Himalaya Dolphin Baby... nic bardziej mylnego! 


We włóczce Velvet na niteczce jest jakby nakręcone mniej włosków, jest pluszowa ale cieńsza. Co za tym idzie można przerabiać ją mniejszym szydełkiem - u mnie 3 mm - oraz maskotka wychodzi mniejsza. 
Dobrze się z nią pracuje. Fajnie się przerabia, nie skrzypi, gładko sunie po szydełku. Fajnie, że nie strzępi się jak Dolphin. Przy pracy z tą włóczką nie ma wszędzie tych cholernych kłaczków. Łatwiej również nią zszywać. 


Moja lama ma 19 cm wysokości - niewiele. Można ją w sumie dowolnie ozdobić. U mnie nie zabrakło wełnianej czapki z Yarn Art Tweed. Ponadto zrobiłam kocyk z frędzlami, który można zdjąć, bo jest wiązany pod brzuszkiem, oraz taki hawajski wianek (nie wiem jak to się nazywa). Wianek zdejmuje się przez głowę, bo jest zrobiony na nici gumowej. 


Technicznie: 

Użyłam do całości szydełka 3 mm. Ciałko lamy to Kotek beżowy nr 17-2243. Puchate ciałko to Himalaya Velvet w kolorze kremowym (08). 
Czapka powstała z Yarn Art Tweed (kolor 226). Kocyk to Yarn Art Jeans Crazy o numerze 7206.


Wianek na szyi powstał z pomponików poliestrowych 20 mm kupionych na Allegro. Nabyłam je raczej jako zaplecze do prac plastycznych dla córki, ale... tu też mi się przydały. Następnym razem kupię sobie takie w Tedim - jest większy wybór i lepsza jakość. 


A tak wygląda porównanie włóczki Himalaya Velvet z Himalaya Dolphin Baby. Widać, że Velvet jest mniej zbity, cieńszy od Dolphina. Tak jak mówiłam, do Dolphina lubię szydełko 3,5 mm, natomiast Velvet super przerabiało się szydełkiem 3 mm.
Muszę sobie chyba jeszcze kupić tej włóczki. Kusi mnie też na misiowe pyszczki włóczka Yarn Art Mink. Miałyście z nią do czynienia? 


To chyba tyle na dzisiaj. Ostatnio nabyłam w dobrej cenie fajne kawałki materiałów, więc chciałabym poszyć jakieś drobiazgi, które dołączam jako gratisy do zamówień, ale również chcę zabrać je na kiermasz. Maszyna stoi i się kurzy, a ja mam taką fazę na maskotki, że szok. Ciągle któraś mnie woła "zrób mnie" i no nie mogę się oprzeć :)


Trzymajcie się! 




Kasia

 

sobota, 6 listopada 2021

Szydełkowe gwiazdy na czubek choinki

Witajcie kochani! Nie samymi maskotkami człowiek żyje i czasami - choćby dla odmiany fajnie jest zrobić coś innego... na przykład koronkowego :)
Uwielbiam robić serwetki - ale niestety, nie ma na nie zainteresowania i większość choćby nie wiem jak były piękne, ląduje w szufladzie. A szkoda, bo szydełkowanie serwetek jest fajne. Każdy rząd jest inny. Trzeba się pilnować, ale nie jakoś przesadnie, bo można oglądać coś i szydełkować. Z maskotkami potrzebuję trochę więcej skupienia. 


Gwiazdy na czubek choinki to takie małe serwetki ;) Posty na moim blogu, w których o nich piszę od lat cieszą się niesłabnącą popularnością i każdego roku parę miesięcy przed Świętami liczba wyświetleń przerasta moje oczekiwania. A to już 6 lat od ich pierwszej publikacji. 


Jeden tekst był o usztywnianiu. Pozwoliłam sobie go troszkę odświeżyć. A w drugim są schematy
Nareszcie udało mi się zrobić jakieś sensowne (w moim odczuciu) zdjęcia, bo akurat miałam zamówienie na dwie takie gwiazdy. 


Użyłam kordonka Muza 20. Początkowo planowałam, że zrobię je szydełkiem 1 mm, ale... no ni cholery mi to nie szło. Chyba po prostu odwykłam od takiego małego szydełka i ostatecznie chwyciłam za to 1,25 mm. 


Myślę, że wyszły takie jak pajęczynka - leciutkie, dzięki użyciu tego cieńszego kordonka. Mają jakieś 23 cm średnicy, co ciężko zmierzyć już przy gotowej usztywnionej robótce. 


Robię je każdego roku od 6 lat... bywały lata, że miałam przerwę od szydełka z powodu pracy na etacie brakowało mi na nie czasu, ale jak ktoś pytał to nie umiałam odmówić :)


Poniżej mój zestaw. Od zawsze używam tej niebieskiej Ługi Gold Drop, ale nie jest ważne jaka to firma. Klej akurat Dragon. Teraz mam inny, zobaczę jak wyjdzie mi kolejna gwiazda i podzielę się z Wami wrażeniami. 
Na tę małą tubkę 25 gram kleju wlałam nakrętkę Ługi i ciut ciut. Było w sam raz na jedną gwiazdę.
 
O usztywnianiu poczytacie w moim tekście sprzed 7 lat!

Jak mój stary miał urlop to zaciągnęłam go do Action, żeby kupić sobie jakiś większy pojemnik na moje przydasie, ale niestety były tylko takie góra - dół z przegródkami (jeden już taki mam). Kupiłam więc drugi taki sam i wreszcie wszystkie drobiazgi mam w jednym miejscu. 


W kolejce do sesji zdjęciowej czekają dwie maskotki. Intensywnie pracuję, bo liczę po cichu na to, że Covid nie zepsuje planów na świąteczne kiermasze... 

Zapraszam Was na moje Allegro, gdzie znajdziecie wszystkie dostępne od ręki zabawki (link na prawym pasku bloga, u góry). 

A tymczasem trzymajcie się cieplutko,



Kasia

wtorek, 2 listopada 2021

Pluszowy konik

Witajcie kochani! Jak pewnie zauważyliście w mojej pracowni królują króliczki, misie, ale koniki również utrzymują się w czołówce. Bywało, że w świat w ciągu jednego miesiąca wyjeżdżały 3-4 koniki. Ten jest wyjątkowy, bo to mój pierwszy (i pewnie nie ostatni) wykonany z pluszowej włóczki. 


Zamawiająca dała mi wolną rękę. Konik miał się spodobać dziewczynce, która chodzi do pierwszej klasy. Zdecydowałam się na klasyczny brązowy kolor (nazywam go zawsze misiowym). 
Jedynie dodatki mają kolor liliowy, wrzosowy - bardzo delikatny. 


Nie mogłam wykorzystać wzoru na zwykłego konika od MyKrissieDolls, ponieważ konisko wyszłoby pewnie około 50 cm. Wykorzystałam więc ten na małego konika. Dzięki temu udało mi się uzyskać bardzo fajną wielkość maskotki. 
Konik ma około 30 cm na stojąco, a na siedząco jakieś 23 cm. 
Wielkość zbliżona mocno do wcześniejszych koników, które robiłam z włóczki Kotek. 


Jak wspomniałam ciałko to klasyczny brąz Himalaya Dolphin Baby nr 337. Grzywę zrobiłam ze znienawidzonej Luna Art Baby Fox kolor nr 34. Okropnie ta włóczka skrzypi, jest toporna w przerabianiu. Uprząż oraz kokardka jest w kolorze nr 15 i to również włóczka Baby Fox.
Grzywa wykonana metodą loop stitch, czyli pętelkami dywanowymi. Różnica jest taka, że mocno wyciągałam pętelki. Włóczka pluszowa wtedy tak fajnie się skręca bez żadnej mojej pomocy. Efekt jest na prawdę świetny!


Inaczej niż proponuje projektantka wykonałam podkowy. Podkowy zrobione, a następnie przyszyte po prostu zlały by się w jedną plamę, która byłaby mało widoczna. Dlatego w okrążeniu, w którym kończyłam powiększanie kopyta zrobiłam rządek za tylną nitkę (back loops), a potem wykorzystałam powstałą obwódkę do wrobienia ciemnobrązowej włóczki. To Dolphin pozostały z jakiegoś misia. Miałam dosłownie parę metrów, ale jeszcze zostało. 


Mam nadzieję, że przypadnie do gustu obdarowanej dziewczynce. Moja starsza córka (9 lat) jak go zobaczyła była zachwycona. Ostatnio wertowałam mojego bloga i z rozrzewnieniem patrzyłam na zdjęcia z urodzin Starszej... roczek, dwa, trzy. Kiedy to zleciało? A tu już wkrótce skończy 9 lat!


Oczywiście na konika zabrakło mi włóczki, więc musiałam domówić. Wiadomo, jednego motka to w ogóle nie opłaca się zamawiać, więc... Przyjechało 6 różnych motków :)
Dolphina w kolorze brązowym chcę kupić większą ilość tylko czekam na jakąś fajną promocję. 
Prócz tego na próbę kupiłam Himalaya Velvet - jest trochę cieńsza od Dolphina, jakby do jej stworzenia ktoś użył mniej tych kłaczków, ale mam na nią pomysł. Szkoda, że w sklepie w którym kupowałam nie było innych odcieni beżu, no ale zadowolę się tym co jest :) 
Jeans będzie na grzechotki i misiowe breloki ;)


A my coraz odważniej wychodzimy z domu na wędrówki. Pogoda w październiku wybitnie sprzyja i aż żal byłoby siedzieć w domu. Z przodu bąbelka troszkę ciężko nosić, ale ostatnio szłam z nią na plecach i w sumie to tak jakby mieć plecak, tyle że jest od niego ciepło ;)

Za nosidło Tula trzeba dać parę stów, ale jest warte tych pieniędzy

A tak poza maskotkami to robię gwiazdy na choinkę. Kurczę trochę ciężko było przestawić się z szydełka 3 mm na 1,25 mm. Planowałam używać mniejszego, bo to nici 20-tki, ale nie dałam rady, bo co chwilę nitka spadała mi z szydełka. Chyba odwykłam od takiego małego sprzętu. 


To chyba tyle na dziś. Nieźle się rozpisałam, ciekawe czy ktoś to wszystko w ogóle czyta. Ale mi sprawia ogromną radość, że mogę się dzielić ze światem moją pasją i tworzyć taki szydełkowo-życiowy pamiętnik do którego z sentymentem wracam. 

Bywajcie! I do szybkiego zobaczenia ;)


Kasia