Od kiermaszu jakoś lenię się na całego :) Mało robię, idzie mi ciężko ... Liczyłam na jakieś zamówienia jeszcze przed świętami, a tu nic :( Na Boże Narodzenie poszło mi tak dobrze, myślałam, że moje wielkanocne ozdoby bardziej się spodobają, ale widocznie były nie trafione. W sklepach jest tyle wszystkiego: baranków, zajączków z cukru, czekolady i nawet z chleba i piernika w na prawdę niskich cenach. Eh rękodzieło to jednak ciężki temat do ogarnięcia. Staram się na każde święta robić coś innego, a może to błąd? Myślę o tym całymi dniami i nic z tego nie wynika :/
Kupiłam córeczce na kiermaszu taką zabawkę:
Ręcznie robiona, ręcznie malowana, a cena? 10 zł. Moim zdaniem to prawie za darmo, zwłaszcza że drewniane zabawki są drogie.
Ja zaczęłam robić serwetkę, której schemat dawno wpadł mi w oko i wiadomo muszę ją mieć :) Pokażę w następnym wpisie bo jeszcze kilka okrążeń mi zostało i potem blokowanie. A z rzeczy skończonych - motylki :)
Banalne w wykonaniu, szybko się robią a ja przywiązuję je do koszyczka, o tak :)
W tamtym roku też je robiłam, ale w tym udoskonaliłam je delikatnie krochmaląc i układając palcami ;) Jeden dla córci do koszyczka a drugi dla babci mojego męża, taki drobiazg a kobitka 90 lat ma i się ucieszy :)
Zrobiłam też małego wiosennego króliczka, którego można zobaczyć na samej górze bloga :) Mam nadzieję, że zauważyliście nowe logo, nagłówek - jak zwał tak zwał, ale dla mnie (mało znającej te wszystkie techniki obróbki zdjęć) to wyczyn :)
Z założenia miał być chłopcem, ale odezwała się moja słabość do nadawania maskotkom płci żeńskiej no i... dostał kokardkę i różowy filc :P
Dziś poszłam po włóczkę na czapkę dla Niuni, a kupiłam...
Kolejną książkę :D No po prostu była w tak rewelacyjnej cenie, w dodatku ostatnia sztuka :) A co do włóczki to szkoda, że tak ciężko ją dostać, bo jest idealnie podobna do mojego ulubionego Kotka, a ma kolorki takie inne niż Kotek :) Jednak jak wspomniałam przewaliłam wszystkie sklepy internetowe i jest dostępna tylko w dwóch, no i w mojej pasmanterii stacjonarnej :)
czwartek, 26 marca 2015
niedziela, 22 marca 2015
Kiermasz - relacja
Dwa dni dość intensywne i już po kiermaszu :) Oczywiście muszę ponarzekać, bo to jest chore i śmieszne... A mianowicie znajome tej Pani która jest odpowiedzialna za organizację kiermaszów mają najlepsze miejsce. Ja na przykład, z racji tego, że z Domem Kultury mam do czynienia dopiero od dwóch lat, mam najgorsze miejsca. Wszystko odbywało się w starym kinie, które ma zostać otwarte po remoncie.
Najlepsze miejsca były na zewnątrz, ale tam nie mógł stać byle kto... Potem był taki ciemny przedsionek i potem duża, jasna sala. Gdzie ja miałam swoje miejsce? W tym przedsionku... Każdy wchodził z zewnątrz oślepiony przez słońce i mijał mnie, bo szedł tam gdzie jasno czyli do tej dużej sali. Niektórzy zatrzymywali się koło mnie wracając - choć tyle :)
W drugi dzień zaszalałyśmy z koleżanką poznaną właśnie na kiermaszu i z samego rana stanęłyśmy na polu, co było bardzo nie w smak Pani organizatorce, ale powiedziałyśmy, że w końcu muszą być równe szanse. A na końcu okazało się, że te które dzień wcześniej stały na zewnątrz drugiego dnia już nie miały co sprzedawać, więc i tak były nieobecne. Jednak w drugi dzień ruch był znacznie mniejszy...
Na zarobki nie mam co narzekać - będzie na nowe włóczki i nici :P Niesłychanie zasmuca mnie postawa niektórych ludzi. Otóż koleżanka obok miała koszulki na jajka po 3 zł, a jedna Pani wypaliła jej: ,,Trzy złote za takie byle co?". Pozostawię to bez komentarza, bo szkoda słów...
To zdjęcia z tych ciemności, rozświetlone lampą mojego aparatu :)
Dziś skończyłam króliczka wiosennego, ale nie ma warunków do zdjęć bo pogoda dziś pod psem, cały dzień pochmurno, trochę pada deszcz i śnieg. Mam nadzieję, że to już ostatnie oddechy zimy, bo nie mogę doczekać się kiedy wsiądę na rower :)
Najlepsze miejsca były na zewnątrz, ale tam nie mógł stać byle kto... Potem był taki ciemny przedsionek i potem duża, jasna sala. Gdzie ja miałam swoje miejsce? W tym przedsionku... Każdy wchodził z zewnątrz oślepiony przez słońce i mijał mnie, bo szedł tam gdzie jasno czyli do tej dużej sali. Niektórzy zatrzymywali się koło mnie wracając - choć tyle :)
W drugi dzień zaszalałyśmy z koleżanką poznaną właśnie na kiermaszu i z samego rana stanęłyśmy na polu, co było bardzo nie w smak Pani organizatorce, ale powiedziałyśmy, że w końcu muszą być równe szanse. A na końcu okazało się, że te które dzień wcześniej stały na zewnątrz drugiego dnia już nie miały co sprzedawać, więc i tak były nieobecne. Jednak w drugi dzień ruch był znacznie mniejszy...
Na zarobki nie mam co narzekać - będzie na nowe włóczki i nici :P Niesłychanie zasmuca mnie postawa niektórych ludzi. Otóż koleżanka obok miała koszulki na jajka po 3 zł, a jedna Pani wypaliła jej: ,,Trzy złote za takie byle co?". Pozostawię to bez komentarza, bo szkoda słów...
To zdjęcia z tych ciemności, rozświetlone lampą mojego aparatu :)
Dziś skończyłam króliczka wiosennego, ale nie ma warunków do zdjęć bo pogoda dziś pod psem, cały dzień pochmurno, trochę pada deszcz i śnieg. Mam nadzieję, że to już ostatnie oddechy zimy, bo nie mogę doczekać się kiedy wsiądę na rower :)
poniedziałek, 16 marca 2015
Przygotowania do kiermaszu
Wszystko już wiem. Kiermasz jest 20 i 21 marca czyli już w ten piątek i sobotę :) Udało mi się jakimś cudem zdążyć się zapisać. Co prawda nie robię sobie zbytnich nadziei, że w ogóle coś sprzedam, ale podpatrzę sobie różne rzeczy u innych Pań i pogadam o robótkach ;) No i może trochę odpocznę od domu, dziecka i garów :P Już zdecydowałam, że po kiermaszu przeczytam jakąś książkę, trochę odpocznę od szydełkowania, bo bolą mnie palce i ogólnie chyba się ,,przeszydełkowałam". Trochę odpoczynku się przyda :) A ciekawe ile wytrzymam :)
Pierwsze od prawej to kolorowe jajeczka z ostatniego zdjęcia :)
Kiermasz odbywa się w innym miejscu niż Dom Kultury, bo tam jest remont, no zobaczymy :)
Jednak najlepszym miejscem jest płyta rynku i to nie ulega wątpliwości.
Żeby złapać oddech, odłożyłam na chwilę ozdoby wielkanocne i zrobiłam mała misię Zuzię - miłośniczkę krokusów ;)
Zrobiłam ją z rozpiski z bloga Kasiulkowe Prace Szydełkowe :) Zuzia ma 11 cm wysokości, zrobiłam ją z włóczki Jeans, mam tylko jeden motek na próbę. Moje wrażenia? Przyjemna w dotyku, nie skrzypi jak akryl. Ale taka jakaś wiotka robótka z tej włóczki, nie wiem... Trochę cienka jak dla mnie, ale zdecydowanie ta miękkość robi na mnie wrażenie, może jeszcze coś z niej spróbuję zrobić :)
Jeszcze wcześniej, choć nie pokazywałam zrobiłam miseczkę, koszyczek, jajka w różnych kształtach i kolorach... No dzieje się u mnie :)
Miseczka ze znanego wzoru :)
Koszyczek tym samym wzorem ;)
Chciałam wam jeszcze pokazać dzisiaj skończone stroiki :) Pojawił się tutaj jeden wcześniej, ale te są bardziej dopracowane - a przynajmniej mam taką nadzieję ;)
Nie mam wszystkiego obfotografowanego, jak zrobię jakiejś zdjęcie mojego stoiska na kiermaszu to więcej będzie widać, bo tak w domu to mi się nie chce tego wszystkiego rozkładać :)
A mam jeszcze takie jajca ;)
Konsekwentnie wybieram bardzo żywe kolory, ponieważ w tamtym roku nie sprzedałam niczego co miało kolor na przykład bordo, lub fiolet :)
Na koniec schematy:
Jajo pierwsze od lewej to stroiki z kurczakami :)
Pierwsze od prawej to kolorowe jajeczka z ostatniego zdjęcia :)
środa, 11 marca 2015
Wiosenne świeczniki
Witajcie :) Rzadko ostatnio zaglądam, bo Święta coraz bliżej, a ja chcę jak najwięcej zrobić...Moim zdaniem za mało jest czasu między jednymi, a drugimi świętami :P
Kurki, które chyba już wcześniej pokazywałam doczekały się lepszego zdjęcia:
Dzień robi się coraz dłuższy, więc może w końcu moje zdjęcia będą lepsze, bo zawsze brakuje mi na nie czasu, a to ważna część prezentacji swoich prac :) Opis na takie kurki pochodzi z holenderskiego bloga. Dla mnie zrozumienie tego języka to jakaś masakra! W sumie tylko tułów udało mi się zrobić z tego opisu, a reszta to improwizacja :)
W weekend dużo kombinowałam ze świecznikami. Mąż powiedział mi, że te które robiłam na Boże Narodzenie przypadły do gustu klientkom na tyle, że pytają o jeszcze :) Strasznie mnie to ucieszyło, ale nie chciałam się powtarzać, a w dodatku świeczniki w kształcie gwiazdek na Wielkanoc to tak średnio... Zmotywowana pochlebnymi słowami zdziałałam wiosenne świeczniki:
Wzór jaki posiadałam na teoretycznie podobne świeczniki nijak mi nie wychodził. W końcu schemat rzuciłam w kąt i zaczęłam sama kombinować :) Ze wspomnianym schematem moje świeczniki mają wspólny tylko brzeg :)
Mam jeszcze kilka jajeczek, ale pokażę je następnym razem. A teraz pochwalę się jaki jajeczkowy stroik wymyśliłam :)
Może trochę kiepsko widoczne, ale ciężko jest uchwycić w ogóle takie ażurowe jajka... Zrobiłam zwyczajnie jajko na balonie, a później wycięłam nożyczkami jeden motyw. Zapełniłam w środku, ozdobiłam leniwie filcowymi kwiatuszkami (może w następnym będą szydełkowe :)), wstążeczka na górze i jest :) To jest właśnie zaleta usztywniania Wikolem, zwyczajnie wycięłam fragment i nic się nie pruje ha ha :)
Na koniec mój dzisiejszy zakup :)
250 gram różnistych guziczków za 12 zł :D Oczywiście wędrują do mojej szafy jako ,,przydasie" :) A tak na serio to byłam w sklepie w którym są różne cuda do rękodzieła, ale często mają coś tylko raz, a później nie idzie drugi raz tego sprowadzić, dlatego jak jest coś fajnego to po prostu kupuję, bo następnym razem może już tego nie być...
Pochwalę się jeszcze, że w końcu kupiliśmy większy samochód :) Bo Peugeot 106 jest dobry, ale dla dwojga, a od kiedy mamy Niunię to jest po prostu za mały... Ale teraz mamy autko kombi, oprócz tego, że jest większe ma jeszcze mega bagażnik :)
Kurki, które chyba już wcześniej pokazywałam doczekały się lepszego zdjęcia:
Dzień robi się coraz dłuższy, więc może w końcu moje zdjęcia będą lepsze, bo zawsze brakuje mi na nie czasu, a to ważna część prezentacji swoich prac :) Opis na takie kurki pochodzi z holenderskiego bloga. Dla mnie zrozumienie tego języka to jakaś masakra! W sumie tylko tułów udało mi się zrobić z tego opisu, a reszta to improwizacja :)
W weekend dużo kombinowałam ze świecznikami. Mąż powiedział mi, że te które robiłam na Boże Narodzenie przypadły do gustu klientkom na tyle, że pytają o jeszcze :) Strasznie mnie to ucieszyło, ale nie chciałam się powtarzać, a w dodatku świeczniki w kształcie gwiazdek na Wielkanoc to tak średnio... Zmotywowana pochlebnymi słowami zdziałałam wiosenne świeczniki:
Wzór jaki posiadałam na teoretycznie podobne świeczniki nijak mi nie wychodził. W końcu schemat rzuciłam w kąt i zaczęłam sama kombinować :) Ze wspomnianym schematem moje świeczniki mają wspólny tylko brzeg :)
Mam jeszcze kilka jajeczek, ale pokażę je następnym razem. A teraz pochwalę się jaki jajeczkowy stroik wymyśliłam :)
Może trochę kiepsko widoczne, ale ciężko jest uchwycić w ogóle takie ażurowe jajka... Zrobiłam zwyczajnie jajko na balonie, a później wycięłam nożyczkami jeden motyw. Zapełniłam w środku, ozdobiłam leniwie filcowymi kwiatuszkami (może w następnym będą szydełkowe :)), wstążeczka na górze i jest :) To jest właśnie zaleta usztywniania Wikolem, zwyczajnie wycięłam fragment i nic się nie pruje ha ha :)
Na koniec mój dzisiejszy zakup :)
250 gram różnistych guziczków za 12 zł :D Oczywiście wędrują do mojej szafy jako ,,przydasie" :) A tak na serio to byłam w sklepie w którym są różne cuda do rękodzieła, ale często mają coś tylko raz, a później nie idzie drugi raz tego sprowadzić, dlatego jak jest coś fajnego to po prostu kupuję, bo następnym razem może już tego nie być...
Pochwalę się jeszcze, że w końcu kupiliśmy większy samochód :) Bo Peugeot 106 jest dobry, ale dla dwojga, a od kiedy mamy Niunię to jest po prostu za mały... Ale teraz mamy autko kombi, oprócz tego, że jest większe ma jeszcze mega bagażnik :)
czwartek, 5 marca 2015
Różany komplet
Nie mogę doczekać się wiosny, a najbardziej tęsknię za moim rowerem. Po odzyskaniu go po kilku latach jesienią nie zdążyłam się jeszcze nim nacieszyć, a poza tym w nowym miejscu zamieszkania jest jeszcze tyle ciekawych miejsc w które muszę się wybrać :)
Już jakiś czas temu zrobiłam komplet z różą :) Nie ukrywam, że kosztował mnie trochę pracy, schemat na mały bieżniczek znalazłam w internecie, natomiast podkładki sama rozrysowałam, bo nie mogłam znaleźć fajnego schematu :)
Tutaj bieżnik 46 x 33 cm:
Podkładki upinałam godzinę, żeby wszystkie były w miarę równe, zużyłam też całe opakowanie szpilek :)
Podkładki mają wymiary 12 x 14 cm :)
A tak prezentuje się całość:
Jestem z siebie dumna :) To zamówienie było dla mnie nie lada wyzwaniem :)
Dużo osób robi miseczki, koszyczki, pomyślałam że też spróbuję :) W tamtym roku też zrobiłam, ale usztywniałam na cukier, zabawy z tym było co nie miara, a efekt kiepski... W tym roku stawiam na miseczki, bo można je przerobić na koszyczki w razie czego :)
Oczywiście usztywnione Wikolem, jest niezawodny, przynajmniej dla mnie :) Mam, a raczej miałam taką fajną plastikową miseczkę - kształt idealny. Ale kiedy zdejmowałam gotową, usztywnioną robótkę miseczka mi spadła :( Roztrzaskałam ją, a tak idealnie mi pasowała... eh próbowałam ją posklejać, ale z marnym efektem. Zobaczę, może coś jeszcze z niej będzie :)
Wzór na miseczkę:
Szybciutko się robi i myślę, że efekt też jest fajny, można pobawić się kolorami, zmieniać je kilkakrotnie :)
Podaję też schemat na różany bieżniczek :
Koronkę dookoła dobrałam od innego bieżnika z którejś z masy gazetek, które posiadam :) Muszę przyznać, że przydają się czasami, ponieważ w internecie nie znajdzie się tak czytelnych schematów. A drugą zaletą jest to, że mniej bolą oczy od patrzenia w gazetkę niż w komputer. Jeszcze jak trzeba liczyć słupki, albo kratki...
Już jakiś czas temu zrobiłam komplet z różą :) Nie ukrywam, że kosztował mnie trochę pracy, schemat na mały bieżniczek znalazłam w internecie, natomiast podkładki sama rozrysowałam, bo nie mogłam znaleźć fajnego schematu :)
Tutaj bieżnik 46 x 33 cm:
Podkładki upinałam godzinę, żeby wszystkie były w miarę równe, zużyłam też całe opakowanie szpilek :)
Podkładki mają wymiary 12 x 14 cm :)
A tak prezentuje się całość:
Jestem z siebie dumna :) To zamówienie było dla mnie nie lada wyzwaniem :)
Dużo osób robi miseczki, koszyczki, pomyślałam że też spróbuję :) W tamtym roku też zrobiłam, ale usztywniałam na cukier, zabawy z tym było co nie miara, a efekt kiepski... W tym roku stawiam na miseczki, bo można je przerobić na koszyczki w razie czego :)
Oczywiście usztywnione Wikolem, jest niezawodny, przynajmniej dla mnie :) Mam, a raczej miałam taką fajną plastikową miseczkę - kształt idealny. Ale kiedy zdejmowałam gotową, usztywnioną robótkę miseczka mi spadła :( Roztrzaskałam ją, a tak idealnie mi pasowała... eh próbowałam ją posklejać, ale z marnym efektem. Zobaczę, może coś jeszcze z niej będzie :)
Wzór na miseczkę:
Szybciutko się robi i myślę, że efekt też jest fajny, można pobawić się kolorami, zmieniać je kilkakrotnie :)
Podaję też schemat na różany bieżniczek :
Koronkę dookoła dobrałam od innego bieżnika z którejś z masy gazetek, które posiadam :) Muszę przyznać, że przydają się czasami, ponieważ w internecie nie znajdzie się tak czytelnych schematów. A drugą zaletą jest to, że mniej bolą oczy od patrzenia w gazetkę niż w komputer. Jeszcze jak trzeba liczyć słupki, albo kratki...
Subskrybuj:
Posty (Atom)