środa, 27 maja 2015

Nastrojowe światełka i sowy

     Jako, że zostałam zaproszona na Jarmark Antoniański w czerwcu, odstawiłam moją dotychczasową robótkę (na razie pozostanie ona tajemnicą ponieważ to prezent) i wzięłam się ostro za dzierganie drobiazgów na najbliższą imprezę. Odbywać się będzie w sobotę i niedzielę 13-14 czerwca. Dla mnie bomba, weekendy odpowiadają mi najbardziej. Jedyną wadą jest rynek zbytu w okolicy, wszystko jest za drogo, ludzie wybredni, targują się... ale spróbować trzeba, może będę mile zaskoczona? Kto wie :)

     Na początek mała próbka ubranka na świeczkę LED. Wykonałam ją podczas konkursu Eurowizji :)




     Zastosowałam bardzo prosty wzór, chciałam żeby był bardzo ażurowy jako, że lampka nie świeci zbyt mocno, emituje ciepłe, żółte światło. Tym wzorem wychodzą także ciekawe bluzeczki, czy bolerka (widziałam kilka w sieci). Ja użyłam szydełka 1,25 do kordonka Snehurka, ale chyba muszę użyć mniejszego, żeby ubranko było mniej luźne.


     Oprócz takich bezpiecznych świeczek wzięłam w końcu na tapetę sówki, które chodziły za mną od dawna.




   
       Dla zainteresowanych wzorem podaję LINK, jest on po angielsku. Wszystkie sowy wykonałam z Kotka, szydełkiem 3 mm. Takie maleństwa (7 cm) a tyle przy nich pracy. Jedną taką sowę robię półtorej godziny, ale to przez moją chorobliwą dbałość o szczegóły ;) Jedną od razu zwędziła mi moja Niunia, kazała przypiąć sobie do plecaczka i ewidentnie chwaliła się w przedszkolu, bo breloczek był cały usmarowany, brudny nie wiadomo od czego, ale widać, że kilka ciekawskich łapek dotykało ;) Fajnie, że podobają się dzieciakom, może uda mi się je sprzedać :)
Czarne źrenice w oczach sówek to maleńkie kółeczka z filcu, które przyszyłam cieniutką czarną nitką. Myślę, że są niezniszczalne :P

     A moja córeczka dziś się rozchorowała, czyli pewnie czeka mnie przymusowa przerwa od szydełkowania, cały czas muszę poświecić młodej. Biedna ma dość dużą gorączkę, mówi że boli ją główka (od gorączki pewnie) i brzuszek. Może to jakiś wirus? Może w przedszkolu coś złapała? Mam nadzieję, że szybko przejdzie... W dodatku ta okropna pogoda sprzyja choróbskom :/ A najgorsze jest to, że od jutra mam być pogodnie, to my będziemy siedzieć w domu :(

czwartek, 21 maja 2015

Motyle, motyle... i tyle :)

   Trochę mi wstyd, ale nie mam czym się pochwalić :( To znaczy cały czas coś robię, ale to jest na prezent i po prostu musi być cicho sza :) Mogę pokazać kilka kolejnych motylków, które robiłam w sumie na festyn sierpniowy, ale kilka już pofrunęło do nowego domu, więc ich produkcja nie jest jeszcze zakończona :)



     Miałabym Wam jeszcze parę fajnych rzeczy do pokazania, ale zgubiłam czytnik kart micro :/  Zawsze coś muszę zgubić...

     Moja córeczka chodzi od początku maja do przedszkola. Ona jest szczęśliwa i ja też :D Od początku absolutnie nie płakała za mną, choć szczerze mówiąc myślałam, że dziecko tak długo karmione piersią (2 lata) jest bardzo przywiązane do mamy, a tu proszę :) Jak chce do łazienki to woła Panią, trudno ją wyciągnąć z przedszkola. Nie zostawiam jej na długo, jest tylko 2 do 2,5 godziny. Myślę, że tyle wystarczy, bo ona ma dopiero dwa i pół roku, więc ma jeszcze czas na siedzenie w przedszkolu, po wakacjach może pozwolę jej zostawać dłużej.

     Mój czas zajmuje także grządka, Niunia chętnie pomagała przy sadzeniu i sianiu warzyw i kwiatków, ale kiedy przyszedł czas na okopywanie to jej się nudzi :)

     Ja zmykam poszydełkować przy kawce korzystając z czasu wolnego ;)

wtorek, 12 maja 2015

Wiosenne motyle

     Witajcie :) Czekając na dostawę włóczki postanowiłam zrobić kilka drobiazgów na festyn na który prawdopodobnie pojadę w sierpniu. Powstanie na pewno kilka większych rzeczy, ale zdecydowanie stawiam na drobiazgi, bo dużo osób chce mieć jakąś pamiątkę z festynu. Na pierwszy ogień poszły motylki :)


     Fajnie się go robi, najbardziej kłopotliwa jest zmiana kolorów, ale wzór jest bardzo wdzięczny :)


     Oczywiście w mojej wersji musiałam coś pozmieniać, bo nie byłabym sobą ;) Mam dużo więcej motylków, jednak muszę poczekać żeby zrobić im zdjęcie ponieważ zepsułam (albo córcia zepsuła) kartę do aparatu. Komputer ją czyta, a aparat nie :/ Jutro kupię nową :)

     A dostawy włóczki też się doczekałam :)


     Nie mogłam się powstrzymać żeby nie kupić sobie kilku innych drobiazgów: szydełko 7 i 8 mm, bo największe jakie do tej pory miałam to 6 mm, druty - choć biegła w ich używaniu nie jestem, ale będę ćwiczyć ;) Kordonek Snehurka cieniowany ma fajne kolory, bardziej mi się podoba niż Kaja :)
Na próbę wzięłam słynna włóczkę Anty Pilling - jest mięciutka i bardzo mi się spodobała. Rozczarowała mnie troszkę włóczka Cotton Soft - dla mnie za cienka, prawie jak kordonek, ale mam już na nią pomysł. Jeans już użytkuję ;)

     A mój mały Włóczkowy Potworek miał ogromną chęć do pozowania ;)


     Wszystko musiała wyprzytulać ;) Lubi pocierać policzek włóczką, sprawdza miękkość :)

   

sobota, 2 maja 2015

Bieżnik z elementów

     Po maskotkach przyszedł czas na odpoczynek od włóczki :) Złapałam więc kordonek nowosolski w dłoń, bo zdążyłam się stęsknić za jego miękkością i łatwością przerabiania. Jako, że ostatnio słyszałam wiele niepochlebnych opinii na jego temat, postanowiłam zrobić coś dla siebie i powstał bieżniczek na moją komodę ;)





     Ten element jest bardzo wdzięczny, szybko przybywa, łatwy do zapamiętania i łączenia, wprost genialny w swej prostocie :) Wielkość bieżnika to 60 x 22 cm. Dodatkową zaletą kordonka poliestrowego jest to, że robótkę tylko przeprasowałam, bez krochmalu czy czegokolwiek a układa się bardzo ładnie :) Użyłam koloru zielonego i mięty.

     Czytelny wzór na element :


     Łączyłam oczywiście na bieżąco w ostatnim rzędzie :)

     Parę dni temu udało mi się przejść z aparatem koło domu, było ciepełko i w ogóle kocham wiosnę bezapelacyjnie ;)





                                           I moje prywatne słoneczko z psem od sąsiada :)