Witajcie! To straszne, ale rozchorowałam się, więc mam czas żeby coś w końcu popisać. W piątek byłam w pracy popołudniu i już wieczorem czułam się kiepsko, ale jakoś do końca przetrzymałam. Ledwo przyczłapałam do domu, miałam potworne dreszcze. Zmierzyłam temperaturę, a tam 38,5!
Wiem, że tonie jest dużo, ale ja ostatnio miałam gorączkę w 3 klasie technikum, jak miałam anginę (potem usunęli mi migdałki, więc chorowałam mniej).
No więc, w sobotę zostałam w domu, cały dzień gorączkując. W niedzielę było lepiej, a do tego wolny poniedziałek pozwolił mi trochę doprowadzić się do porządku.
Po Bożym Narodzeniu zwykle przychodzi taki czas, że nie mam zamówień, więc żeby się nie nudzić wieczorami, to postanowiłam zrobić gąski, które już dawno wpadły mi w oko.
Wzór jest autorstwa Kamalinka Toys.
Mają 21-22 cm wysokości. Dziewczynce dorobiłam jeszcze sznureczek do kapelusika, żeby nie spadał.
Na szczęście od września moja mała Alutka idzie do przedszkola. Już słuchałam uwagi od koleżanek, że gdzie to takie maleństwo posyłać... ale starsza córka na przykład bardzo mało mówiła, a jak poszła do przedszkola, to nauczyła się mówić raz, dwa przy dzieciach.
Pozwoli nam to też trochę odżyć, bo już tak długo jesteśmy w cyklu praca-dom, że mamy oboje dość.
Wracając do chorowania, to wszystko zaczęło się od starszej córki. Potem to już wszyscy po kolei, a ja na końcu. Parę dni gorączki a potem ten cholerny kaszel. Córka od której się zaczęło już drugi tydzień kaszle. Nie wiem co to za cholerny wirus. Podobno to RSV, a na niego nie ma lekarstwa.
Do zobaczenia! Dzięki za wszystkie wasze odwiedziny!
Kasia