Po tej niezupełnie udanej serwetce czerwono - białej zrobiłam jeszcze trzy inne, ale nie ryzykowałam i nie użyłam czerwieni :)
Tym razem postawiłam na kolor niebieski, a raczej chabrowy - jak kto woli :)
Najpierw dwie mniejsze serwetki. Mają 25 cm średnicy i są w sumie identyczne. Nie mogłam się zdecydować, która kombinacja kolorów jest lepsza... więc zrobiłam dwie bliźniacze serwetki ;)
Na koniec zostawiłam moim zdaniem najładniejszą ze wszystkich :) A przynajmniej w moim odczuciu.
Ta serweta ma niespełna 40 cm średnicy. Znalazłam w którejś gazetce z mojego segregatora taką - niemal identyczną tylko z nieco jaśniejszym odcieniem niebieskiego i wiedziałam, że muszę zrobić identyczną :)
Fajnie jest wymyślone, że kolory są na przemian, podkreślam że to nie mój pomysł - tak było we wzorze :)
Obie użyte nitki to Maxi - tyle że ten nie farbuje :)
Wzory mam z gazetek, jeśli będzie zainteresowanie to mogę je udostępnić je tu na blogu :)
Do zobaczenia wkrótce, a w następnym wpisie w końcu pokaże Wam naszego nowego członka rodziny ;)
Trochę zieleni ;)