poniedziałek, 16 czerwca 2014

Mała rzecz, a cieszy

     Nie było mnie parę dni, ale nowy komplecik pochłonął mnie bez reszty :) Jak już sobie coś wymyślę, w głowie powstanie zarys czegoś nowego to mam wrażenie, że muszę się spieszyć, bo zaraz zniknie. Na początku pomysł przelewałam na papier, ale przeważnie kończy się tak, że córcia wszystko posprząta i szukaj wiatru w polu. Dziś już może nie będę robić fotek nowego kompletu, bo i ciemno i późno, a wolę zrobić w dzień ładne zdjęcie.
   
   
     Może ktoś wie co to jest? :) Ja zawsze nazywałam to ,,gniotek", albo ,,gnieciuch". Sprzedawali to dawniej na odpustach, zawsze chciałam takiego cudaka mieć, ale rodzice nigdy mi go nie kupili. A teraz? W niedziele poszłyśmy z moją mamą i córeczką na odpust, bo wiadomo, że dla dziecka to frajda, kolorowo, dużo zabawek... Wypatrzyłam gniotka, a dobrych parę lat nigdzie nie mogłam tego spotkać, a mama mi go kupiła, teraz, kiedy mogę go sobie sama kupić i w dodatku jestem już duża :P
     To nic innego jak balonik wypełniony mąką ziemniaczaną, ale ile tym się można bawić :D

     Chciałam jeszcze pokazać jak moja córeczka ładnie zajmuje się małymi kotkami, oczywiście zdarza jej się takie grzeczne zachowanie rzadko, generalnie raczej woli je męczyć, ale jednak ;)


   

     Już jutro nowy komplet biżuterii, zapraszam :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz