Drugi komplet właśnie ukończony ma zielony brzeg :)
Dobrze, że nie widać tego na zdjęciu, ale trafił mi się jakiś wadliwy kłębuszek Kaji. Nić była zdecydowanie za słabo skręcona, co chwilę się zahaczała, w dodatku po wykrochmaleniu widać takie ,,kłaczki". Pierwszy raz spotkałam się z takim czymś w tym rodzaju nici, a używam Kaji na prawdę dużo i mam mnóstwo kolorów, samej zieleni mam 4 różne odcienie i musiałam akurat wybrać ten kłębuszek... Co do Maxi, wreszcie skończyłam ją! Zostało mi tylko odrobinę, nic z tego już nie da się zrobić.
Mam mało miejsca a te ,,rolki" od Maxi Madame Tricote są ogromne, po co? Nie mam pojęcia... Weźmy na przykład muzę jak ślicznie jest zwinięta, albo Kaję. W ogóle z Ariadny te kłębki są ciasne, zwarte, fajne, a mam na przykład czeski odpowiednik wspomnianej Kaji - Snehurkę to tragedia jakie sflaczałe są te kłębuszki. Córcia momentalnie potrafi je splątać :) Jestem patriotką i lubię polskie nici :) Czego nie mogę powiedzieć o włóczkach, ale to już inna sprawa :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz