sobota, 6 lutego 2021

Lewki małe dwa

Dzień dobry! Dziś chciałam Wam przedstawić ostatnie wykonane przeze mnie zamówienie. Miał być lew (dostałam zdjęcie jak mniej więcej ma się prezentować), oraz do tego jego "miniaturka". Większy miał mieć z 20 cm, mniejszy koło 10 cm. 
Powiem Wam, że nawet mi się udało podołać :)


Obaj koledzy, lub jak kto woli tatuś z synkiem, są wykonani według tego samego wzoru. Znajdziecie go na tej stronie. Ja zmieniłam buźki i grzywę. Coraz rzadziej sztywno trzymam się schematu, a bardziej wytycznych od klientów. 


Zacznijmy od dużego lwa, który oczywiście zrobiony jest z włóczki Himalaya Dolphin Baby. Kolor główny to musztardowy, lub miodowy (80330). A grzywa zrobiona jest kolorem ciemny beż (80337).
Pyszczek robiłam 4 razy! Po prostu z wzoru wychodził mi taki, że lew wyglądał jak szczur (Milena tak stwierdziła), więc kombinowałam. 
Lewek ma 20 cm wysokości.

Grzywa jest zrobiona metodą "loop stitch". Nie wiem, czy jakoś tłumaczy się tu na język polski. Jest to coś czego musiałam się nauczyć, więc zrobienie tej grzywy zajęło mi prawie cały dzień... 
Uczymy się przez całe życie jak widać. Szydełkuję od tylu lat i nie spotkałam się jeszcze z loop stitch, a raczej nie potrzebowałam tej metody :)


Jak wspominałam maluszek wykonany jest tym samym wzorem, tyle że użyłam włóczki Kotek. 
Kolory to: żółty (33-2235), oraz brązowy (3-2231). Wyszedł wysoki na około 12 cm. 


Inaczej też zrobiłam grzywę, bo i głowa o wiele mniejsza, więc tamtą metodą mogłoby to nie wyglądać za fajnie. Postawiłam na zwykłe wrabianie włosów. O ile maskotka i zszywanie poszło mi raz, dwa, o tyle z grzywą męczyłam się cały dzień. 
Oczywiście u mnie wygląda to tak, że wrobię parę włosów i idę postawić obiad. Wracam, zrobię trochę i lecę odkurzyć, to znów zrobić z Młodą zadanie i to też dlatego czas mojej pracy wydłuża się. Rzadko jest tak, że siadam i robię coś od początku do końca. Ale podejrzewam, że wszystkie tak mamy :)


Włosy wrobiłam sobie dłuższe, żeby mi było łatwiej przywiązywać, a później po prostu je przycięłam do pożądanej długości. Ten mniejszy lew byłby w ogóle fajnym brelokiem. Pomyślę nad serią takich właśnie maluchów, zakupiłam już nawet w tym celu kółeczka - będą w przyszłym tygodniu.


A w tym tygodniu znów musiałam zamówić włóczki. Udało się dostać dwa ostatnie moteczki mojego beżu z pasdam.pl. Wzięłam jeszcze kilka motków na uzupełnienie zapasów. Generalnie widzę, że brakuje kolorów, a nowa partia pewnie przyjdzie już w wyższej cenie. To ostatnie miejsce, gdzie można kupić tę włóczkę w starej cenie. 
Do tego kupiłam kilka kulek czeskiej Snehurki. Jakoś nasza Kaja mi nie odpowiada, bo jest za cienka. Zależało mi na tym, żeby kupić właśnie małe kuleczki na jakieś drobiazgi, bo kupując po 100 gram kordonka poszłabym z torbami, a tu 10 kolorów za niecałe 50 zł (cieniowane są troszkę droższe). Na wielkanocne drobiazgi będzie w sam raz :) 

To chyba tyle na dziś. Do zobaczenia wkrótce ;)



Kasia


 

6 komentarzy:

  1. ale zapas,bedzie sie działo,super lwiątka

    OdpowiedzUsuń
  2. Zazdroszczę takiej umiejętności ja też trochę dziergam ale na razie raczkuję życzę powodzenia i pozdrawiamdraw

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepiekne ZAWSZE jak patrzę na takie cudeńka twarz sama się uśmiecha pozdrawiam i życzę samych PIEKNYCH dni

    OdpowiedzUsuń
  4. Pozdrawiam. Piękne lewki. Gratuluję samozaparcia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam,
    piękne maskotki, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń