niedziela, 30 maja 2021

Króliczek w kolorowych spodenkach

Cześć! Dziś przychodzę pokazać Wam pewnego królika. Uwielbiam robić różne kotki, misie no i króliki. Mam ich na swoim koncie już z pewnością całkiem pokaźną liczbę. Ale kto przez tyle lat dziergania by to zliczył? :) 


Bardzo lubię używać melanżowych włóczek na misiowe, czy tam królisiowe ubranka. Maskotki wykonane z takiej przędzy jakoś mi się nie podobają, ale odzież już owszem. 


Wzór na tego królika jest płatny, ale bez większych  trudności znajdziecie w sieci na kilku różnych stronach jego bezpłatną wersję. Ja podam link do Etsy. Nie dość, że dziewczyna zaprojektowała królika no i ubranko, to jeszcze musi pilnować, żeby nikt tego nie rozpowszechniał bezprawnie... Akurat upilnowanie tego graniczy chyba z cudem. 


Technikalia:

Królika wykonałam w całości szydełkiem 3 mm. Oczy bezpieczne 8 mm.  

Użyłam na ciałko włóczki Kotek w kolorze beżowym (17-2247). Spodenki i opaska to Yarn Art Jeans Crazy - kolor 8202.

Króliczek razem z uszami mierzy sobie 29 cm. Ubranko jest zdejmowane. 

Spodenki zapinane na plecach na guziczek, można zdjąć dołem. Istnieje możliwość dorobienia innych części garderoby dla niego. Może także być po zrobieniu sukieneczki dziewczynką. 


Ostatnio miałam zaczęte dwie chusty. Jedna to była Dziadumiła - którą ostatnio pokazywałam, a druga to była My Obsession. Ale... rozpoczęte dwie robótki to zwykle musi się skończyć źle, przynajmniej u mnie :)
Zmieniła mi się koncepcja i tak bez większego żalu sprułam spory kawałek rozpoczętej chusty.
 

Nudne jest powtarzanie 10 razy jednego rzędu, po około 40 rzędach miałam tego dość. Nie daje to też fajnego efektu. My Obsession można też robić w wersji niesymetrycznej i to chyba byłoby lepsze rozwiązanie. Zakupiony wzór pozostanie na dysku na inną okazję, a ja ten motek przerobię na CALową Elorę. Wbijajcie na grupę Zakręcone Mini CAL'e gdzie co miesiąc wraz z Augustą Stępień dziergamy inną chustę, a na koniec jest konkurs na najpiękniejszą.

Niedokończona My Obsession... to już historia


To chyba tyle na dzisiaj i do zobaczenia wkrótce!






Kasia

sobota, 22 maja 2021

Chusta Dziadumiła

Witajcie! Pisząc ten post jestem jeszcze w domu, bo dzidzia nie spieszy się z przyjściem na świat. Wkrótce minie tydzień od ustalonego terminu porodu i pójdę do szpitala, z którego bez dzieciątka już nie wrócę. Podobnie miałam w pierwszej ciąży - widać taki już mój urok. 


Szydełkowo bardzo chciałam zdążyć z Facebookowym CALem na wykonanie chusty Dziadumiła. Termin wykonania to był 20 maja i dosłownie dzień wcześniej udało mi się nawet zrobić zdjęcia chusty. To był chyba jedyny dość pogodny dzień. Wybrałam się do sąsiedniego parku. Zdjęć na modelce niestety nie ma, bo i modelka ociężała, nie nadająca się do fotografowania. 


Wzór, jakiego użyłam to Dziadumiła od Zagubione szydełko. Jest przepiękny, gęsty, z dużą ilością puffek i reliefów, ale efekt w pełni wynagradza pracę jaką trzeba włożyć w wydzierganie tej chusty. 

Wzór pięknie prezentuje się z jednej i drugiej strony

Szczerze mówiąc to wzięłam większy motek z myślą o frędzlach na całej chuście, ale tak się rozpędziłam, że przy ostatnim powtórzeniu zorientowałam się, że na frędzle już nie starczy mi włóczki. 


Chusta jest spora. Ma wymiary 160/75 cm i jednocześnie jest moją największą dotychczas wykonaną chustą. Ledwo zmieściła mi się na sznurku, przy blokowaniu. 
Zamówiłam motek specjalnie dla tego wzoru. Włóczka bawełna/akryl 3 nitki, numer motka B168 od Zakręcone Motki (kolory: zielone jabłuszko, absynt, butelkowa zieleń, czarny). 
Długość 1550 metrów + 250 m ostatniego koloru, czyli czarnego. Zużyłam wszystko. 
Użyłam szydełka 3 mm. 


Ostatni rząd jest mało widoczny przez ten czarny kolor, ale machnęłam tam takie ,,położone" puffki. 
Wystarczyło mi jeszcze nitki na chwosty. 


Ja tymczasem zabieram się za kolejną chustę z CALu. Nie wiem, czy przy maleństwie zdążę skończyć na 20 czerwca, ale lubię takie zabawy. 
Zakupiłam kolejne 3 wzory. Tym razem od Matki Dziergającej. Chyba muszę pomyśleć o zakupie nowych motków... :) 


 Dziwny ten maj - chłodny, deszczowy. Na dodatek wiosenne piękno gdzieś mi umknęło, bo siedzę głównie w domu. Zbliżający się poród sprawia, że boję się oddalać od domu. 

A tu motek przed przerobieniem ;)



Bywajcie zdrowi i trzymajcie kciuki, żebym przeżyła jakoś ten poród :) Panicznie się boję .







Kasia

niedziela, 16 maja 2021

Królik Grześ

Witajcie! Jakiś czas temu zrobiłam królisię dla pewnej dziewczynki. Jak się okazało zamarzyła sobie o całej króliczej rodzince. Dlatego właśnie powstał Grześ. 
Użyłam podobnego odcienia jeśli chodzi o kolor wiodący, żeby wyglądali jak rodzinka ;)


Długo szukałam wzoru, żeby było jakieś podobieństwo, żeby był wyższy od swojej przyszłej małżonki. Ostatecznie powstał z tego wzoru. Jak klikniecie w ten link to zobaczycie całkiem niepodobnego królika. 
Nie ukrywam, że trochę go zmodyfikowałam.


Przede wszystkim zmniejszyłam trochę głowę i skróciłam szyję. Od początku do końca zmieniłam ręce, bez zmian pozostała tylko ich długość. 


Żeby dodać mu powagi, bo przypominał trochę piłkarza - dodałam mu muszkę. 
Grzegorz ma 44 cm wzrostu razem z uszami.

Technikalia:
Użyłam włóczki Kotek, oraz szydełka 3 mm. Oczy czarne 12 mm. 
Ciałko: beż 17-2243
koszula: niebieski 32-2249
spodnie: chaber 21-2201
buty: szary 8-1550
szelki: niebieski 32-2211.


Z resztek Dolphina na szybko, w jeden wieczór powstała maleńka misiunia. Myślałam, że zużyję cały beżowy, ale jeszcze na coś mi zostało. 
Planuję dokupić jeszcze pluszowej włóczki, ale muszę spróbować innych firm, grubości... Może któraś przypadnie mi do gustu. Jeśli będzie czas, to będą testy. 


Tutaj znajdziecie wzór na misuinię . Wychodzi z włóczki Himalaya Dolphin Baby wysoka na około 19-20 cm. Sukieneczka kombinowana, bo z podanego wzoru falowała zdecydowanie za bardzo. Drugim razem dodałabym mniej półsłupków w kolejnych rzędach. 


Technikalia:

Włóczka Himalaya Dolphin Baby, szydełko 4,5 mm. Oczy czarne 12 mm. 

Kolory jakich użyłam to beż 80317, ceglany (koralowy) 80312, oraz biały. 


Z chustą gonię jak szalona, bo muszę ją skończyć do 20 maja. Przerabiam teraz ostatni kolor, na zdjęciu jeszcze go nie ma, a jest to czarny - chyba najgorszy, bo muszę mieć cały czas zaświecone światło, żeby coś z niego zrobić. 


Mimo zaawansowanej ciąży staramy się jeszcze gdzieś wychodzić w weekendy. Żółwim tempem, ale udało się tuż po ponownym otworzeniu muzeów i tego typu obiektów dojść na ruiny zamku w Odrzykoniu. To tu toczy się akcja ,,Zemsty" Aleksandra Fredry (był on nawet właścicielem tego przybytku). 

Ruiny zamku w Odrzykoniu

W ostatni weekend odbywała się ,,Noc Muzeów", więc mimo iż teoretycznie za dwa dni powinnam rodzić, to poszliśmy pochodzić po muzeach. Udało się też pierwszy i ostatni raz w czasie mojej ciąży wyjść do lokalu na pizzę. Co za pech. Wyobraźcie sobie, że przez całą moją ciążę, która już się kończy gastronomia była zamknięta, albo wydawała dania wyłącznie na wynos. 

W Muzeum Rzemiosła w Krośnie

Bywajcie zdrowi! A my czekamy dalej na powiększenie się naszej rodziny :) 





Kasia

poniedziałek, 10 maja 2021

Pluszowe kociaki

Witajcie! Mam wrażenie, że ostatnio ciągle robię jakieś kotki, albo króliki. W sumie, chyba tak jest :) Jak skończyłam lwy, doszłam do wniosku, że w sumie zostało mi jeszcze włóczki Himalaya Dolphin Baby, więc chciałam jeszcze coś z niej stworzyć. Bo choć okropnie się zszywa wszystkie maskotki z niej zrobione, to trzeba przyznać uczciwie, że robótki z tej włóczki szybciutko przybywa, dlatego efekty osiągnąć można w parę godzin. 
Jednego takiego kotka robiłam około 2-3 godzin.


Brązowa kociczka powstała według ścisłych zaleceń córki. Powiedziałam tylko, że mam przeznaczony na jej maskotkę brązowy motek. Detale na uszach i nóżkach zażyczyła sobie różowe, kokardka, choć pewnie tego nie widać jest z melanżowej włóczki (Yarn Art Jeans Crazy). Jak tylko skończyłam kotkę, to córka od razu ją porwała, chciała pokazać jej świat na zewnątrz. Wróciła z pobrudzonym pyszczkiem, ale w końcu to jej miś, więc niech robi z nim co chce. Teraz razem śpią. 
Chciałam też wypróbować ostatnio kupione oczy - te 16 mm okazały się idealne.


Na jednego kotka zużyłam jeden niecały motek włóczki Himalaya Dolphin Baby. Została mała kuleczka. Korzystałam z TEGO wzoru. Jest rewelacyjny! Robimy ręce, nogi, ogon, potem w trakcie dziergania ciałka wrabiamy kończyny. Na końcu do przyszycia zostaje nam tylko głowa i uszy.
To spora oszczędność czasu i... nerwów :)

Różowe detale robiłam "na czuja"

Technicznie:

Maskotki powstały z włóczki Himalaya Dolphin Baby. Kotek z musztardowej (80330), kotka z brązowej (80366), którą raz zamówiłam przez pomyłkę. Szydełko 4,5 mm.
Kotki mają około 24 cm wysokości.
Oczy bezpieczne 16 mm.
Pazurki robiłam włóczką Yarn Art Yeans brązową, która leży w mojej szafie już parę lat i nie mam na nią żadnego pomysłu. Różowe detale to Kotek (19-2247).


Rudzielec powstał jako pierwszy. Zielonooki rudy kotek to już klasyka :) 


Ale to jeszcze nie wszystkie koty jakie ostatnio wyszły spod mojego szydełka :) Tutaj takie zdjęcia na szybko, bo kicia jest już u nowej właścicielki. 
Wzór to oczywiście nieśmiertelny MyKrissieDolls - niedługo będę robić z pamięci... 

Kicia w pięknym kolorze szarym perłowym (8-2203), obroża to wrzos (27-2222), nos i łapki, podobnie jak w przypadku kotków powyżej - róż (19-2247). 
Użyłam włóczki Kotek, szydełka 3 mm. Oczy niebieskie 12 mm. 


Mam nadzieję, że spodobał się nowej właścicielce, bo pisząc tego posta właśnie dostałam wiadomość z InPostu, że przesyłka trafiła do rąk odbiorcy. 


To chyba tyle na dzisiaj. Dziergam chustę, mam w planie królika, którego obiecałam już dość dawno, tylko muszę poszukać jakiegoś fajnego wzoru. 
Na zewnątrz w końcu piękna pogoda, a ja już nie nadaje się nawet do spacerowania. Co tydzień zjawiam się u ginekologa, tylko po to żeby dowiedzieć się, że nie wiadomo kiedy urodzę. Jest duża rozbieżność między tym terminem wyliczonym z miesiączki, a tym, który wskazuje USG. To 10 dni różnicy. 
Więc nie pozostaje nic innego tylko czekać...

Bywajcie zdrowi, dziękuje za wszystkie komentarze!




Kasia

 

środa, 5 maja 2021

Bliźniaki

Witajcie!  U mnie na tapecie ostatnio lwy. Jak to się mówi trening czyni mistrza i to co na początku było dla mnie bardzo trudne - czyli zrobienie grzywy metodą loop stitch - teraz idzie mi już znacznie lepiej i... szybciej.


Lwy miały się różnić, a najłatwiejszym sposobem jest zrobienie tej samej maskotki w dwóch kolorach. Miałam trochę wątpliwości, czy lew w kolorze beżowym nadal będzie przypominał to zwierzę, ale znalazłam w sieci informację, że istnieją białe lwy i mają właśnie taki odcień. Mógłby mieć trochę jaśniejszą grzywę, ale i tak ten w beżu podoba mi się nawet bardziej niż w kolorze złotym. 


Technikalia:

Maskotki wykonałam z włóczki Himalaya Dolphin Baby, szydełkiem 4,5 mm. 

Klasyczny lew : kolor musztardowy 80330, ciemny beż 80337.
Beżowy lew: beż 80317, ciemny beż 80337. 

Oczy bezpieczne, czarne 12 mm. 


Już raz robiłam takiego lwa - możecie poczytać o nim TUTAJ
Wielkość maskotki to około 22 cm. 
Wzór: knitting.blogkb.com - grzywa jest inna niż w podanym schemacie. Ogon też zrobiłam po swojemu. 


Wybrałam się do Action, bo upatrzyłam tam sobie takie nadające się do przechowywania oczu i przydasi pudełko dwustronne. Idealne! I ta cena - tylko 10 zł.  
Zostało jeszcze trochę miejsca na oczy, które mają dopiero przyjść. 
Psst... to w ogóle nie są wszystkie jakie mam ;) 
Posiadam jeszcze drugie pudełeczko :)


A chusta? W sumie mam zaczęte dwie. Chustę w odcieniach zieleni musiałam spruć po dwóch powtórzeniach całej sekwencji wzoru, bo od początku robiłam źle puffki. Nie mogłam tego tak zostawić, nie mogłabym na nią patrzeć. Cóż, straciłam dwa dni. Ale nie żałuję. 
Pewnie nie wyrobię się na 20 maja, kiedy zakończenie CALu, ale i tak cieszę się, że podjęłam się wykonania tej chusty. Wzór jest piękny, mięsisty, idealny na chłodne dni. 
Póki co robię chusty, zabezpieczam pakując w folię, ładnie poskładane. Albo je komuś podaruję, albo trafią na jakąś licytację - jeszcze się zastanowię :)



Do zobaczenia wkrótce!





Kasia