poniedziałek, 25 października 2021

Myszka Hattie

Witajcie! Całkiem przypadkowo trafiłam na Instagramie na wyzwanie o nazwie #tosamoleczinne. Jakoś latem widziałam wysyp robionych z tego samego wzoru sarenek, więc od razu skojarzyłam, że gdzieś już o tym słyszałam. Tym razem wyzwanie polegało na zrobieniu myszki Hattie od LittleAquaGirl (Erinna Lee). 


Wzór znajduje się w książce Amigurumi Treasures 2. Mam ją w postaci dokumentu PDF. Na prawdę warto ją nabyć, ponieważ jest tam 15 wzorów na różne zwierzaczki. Wszystkie w podobnym do myszki stylu. Nie znalazłam informacji czy można kupić wzór na samą myszkę Hattie. 
Sesję zrobiłam na szybko. Na spacerach przez ostatni tydzień zbierałam różne jesienne dodatki ;)


Miałam mało czasu, bo jak strzeliło mi do głowy, żeby wziąć udział w wyzwaniu to zostało 4 dni do publikacji zdjęć. Wszyscy robią to jednego dnia, odwiedzamy się nawzajem, zostawiamy komentarz i jest na prawdę bardzo miło! 
Moja myszka Hattie powstała z włóczki Alize Cotton Gold, oraz Yarn Art Jeans. Użyłam szydełka 2,25 mm. Maskotka ma 20 centymetrów, ale jak na myszkę to chyba i tak dużo ;) 
Wykorzystałam też kupione niedawno bezpieczne noski. To najmniejszy różowy. Oczka mają rozmiar 8 mm. Wydłużyłam trochę sukienkę, bo w oryginale ma tylko 5 rzędów i widać wtedy mysi majteczki, co mi się akurat nie podoba :)


Na sesję z myszką nie załapała się dynia, ale myślę, że wkrótce zobaczycie ją przy okazji jakiejś innej zabawki. Chciałabym sobie kiedyś wydziergać różne takie gadżety do sesji zdjęciowych. Muszę to przemyśleć i rozplanować co by to mogło być.  


Wygrałam też kolejną licytację. Tym razem 1500 metrów bawełna/akryl w 4 nitki za 41 zł. Tyle metrów to na prawdę dużo! Włóczka pochodzi od Pani Ewy Ew-Motki
Córka zamarzyła sobie sweterek. Nie wiem czy podołam. Chociaż akurat ostatnio nabyłam wzór na sweterek - wiadomo promocja była - od Uszydlona My Crochet Story. To wzór o nazwie Otylia. Szczerze mówiąc nie podjęłabym się robienia sweterka  z długim rękawem z włóczki cieniowanej, bo trzeba tam wiele razy ciąć nitkę, żeby przejścia kolorystyczne układały się tak samo na rękawach, jak na tułowiu. Choć, ponoć nigdy nie mówi się nigdy... Może kiedyś jak będę mieć dużo czasu. No dobra - czyli nigdy :)

Kolorki to: krem, beż, ciemny beż i mokka. 

Ostatnie piękne październikowe dni spędzałyśmy popołudniami w parku. Spacery pośród szeleszczących liści to coś co uwielbiam od dziecka. Pamiętam, że koło domu mieliśmy i stare dęby i wielkie dzikie gruszki. Zawsze usypywałam wielki kopiec i leżałam w liściach gapiąc się w niebo. Fajne też były te bukowe, w pobliskim lesie, które babcia grabiła i rzucała jako ściółkę pod krowę. Ehh to były czasy. Tęsknię za wsią. Miasto jest bardzo głośne i klaustrofobiczne...


Tyle na dzisiaj. Bywajcie zdrowi. 

Dziękuję za Wasze komentarze, nie mam czasu odpisywać ale bardzo mnie cieszy, kiedy zostawiacie po sobie ślad. Buziaki!



Kasia
 

2 komentarze:

  1. Przeurocza myszka Ci wyszła Kasiu, a dynia wygląda super.
    Pozdrawiam cieplutko:-)

    OdpowiedzUsuń