Coraz mniej czasu na szydełkowanie i na pisanie, a wszystko przez to że w końcu zrobiło się ładnie i wiosennie :) Córcia ciągnie mnie tylko na pole, niemal cały dzień by się tam bawiła, tak jest nauczona :) Jak będzie większa to może uda mi się coś poszydełkować kiedy ona będzie hasać po polu, ale teraz to odpada, bo ona wszędzie kładzie łapki i nie mogę spuszczać jej z oka. Może trochę nadrobię czytanie, bo na to już wypróbowałam i zdołam czytać i pilnować młodej.
W poprzednim wpisie pokazywałam czerwonego ptaka, dorobiła jeszcze dwie postacie: czarnego ptaka i świnkę i na razie daję im spokój. Nie mam problemu ze zrobieniem trzech pozostałych na które mam schemat, ale po prostu nie wiem czy znajdzie się na nie nabywca... Jedna Pani dowiedziała się od mojego męża, że robię Angry Bidrs, więc zadowolona, bo akurat robi dziecku na urodziny taki tort, kazała przynieść, pokazać i oczywiście... są ładne tylko że za drogo... Przecież to jest w sumie na licencji i nie kupi tanio, ale co mi tam, jej sprawa...
A tutaj wszyscy razem ;)
Teraz wzięłam się za taką cienką czapkę dla Niuni i zdecydowanie nie będę robić kiedy młoda śpi. Robiłam taką grubszą czapkę i musiałam połowę spruć, bo pomyślałam, że zerknę do tabelki, a moja córcia jest drobniutka i główkę też ma mniejszą niż w tabelce podano :/ Muszę jej przymierzać na głowę normalnie. Dlatego nie decyduję się robić nikomu czapki, bo się boję, że będzie nie dobra. Ta czapka, którą wygrałam u MamTwory powinna być dobra bo podawałam Dominice obwód głowy, a okazało się że czapka jest odrobinę za luźna. Podziwiam osoby, które robią na oko i im to wychodzi :) Mam nadzieję, że tej nie będę musiała pruć jak poprzedniej.
sobota, 11 kwietnia 2015
środa, 1 kwietnia 2015
Angry Birds - pierwsze starcie
Mamy już kwiecień (Boże jak ten czas zapiernicza), a pogoda za oknem przypomina mi listopad. Przeplatanka jesieni i zimy, ale na pewno taka aura nie przypomina mi wiosny :(
Na odstresowanie po kiermaszu zrobiłam serwetkę :)
Na odstresowanie po kiermaszu zrobiłam serwetkę :)
Bardzo fajny wzór, łatwo i szybko się robi, a myślę, że efekt jest niezły :) Średnica serwetki to 36 cm, nici Muza 10 i szydełko czeskie numer 4 :) Podarowałam ją teściowej do koszyka ;)
Wzór dla chętnych :
Z serwetkami mam tak, że spodoba mi się jakiś wzór to muszę ją zrobić, bo ,,chodzi za mną" :P Ale kiedy już ją mam, wykrochmaloną, elegancką i poleży na szafce żebym mogła nacieszyć nią oczy, to rozstaję się z nią bez żalu. Ta leżała na szafce tydzień chyba i po tym czasie już się z niej wyleczyłam :) Nie to, że mi się nie podoba tylko zwyczajnie już nie muszę jej mieć hi hi :) Wiem to skomplikowane, ale takie moje dziwactwo :)
Rozpoczęłam także serię Angry Birds :) Wzory pochodzą z Ravelry i są autorstwa Pani Deborah Hutchinson. Gotowy jest już czerwony ptasior ;)
W sumie mam gotowego też czarnego, ale niestety nie ma warunków do robienia zdjęć, więc pokaże go następnym razem. Tego powyżej zrobiłam w całości z włóczki Kotek - miałam akurat wszystkie potrzebne kolory. Nie lada problemu przysporzyło mi przyszycie brwi tak, żeby ptak był zły, ale udało się za trzecim razem :) Drugi problem był z bezpiecznymi oczami, ale myślę, że bez nich maskotka wyglądała by dziwnie, jeśli bym je na przykład wyszyła...
Teraz biorę się za świnię, a tu przygotowania do świąt czas zaczynać :) Mam nadzieję, że zdążę jeszcze coś napisać przed świętami, do zobaczenia ;)
czwartek, 26 marca 2015
Kilka drobiazgów i fala lenistwa
Od kiermaszu jakoś lenię się na całego :) Mało robię, idzie mi ciężko ... Liczyłam na jakieś zamówienia jeszcze przed świętami, a tu nic :( Na Boże Narodzenie poszło mi tak dobrze, myślałam, że moje wielkanocne ozdoby bardziej się spodobają, ale widocznie były nie trafione. W sklepach jest tyle wszystkiego: baranków, zajączków z cukru, czekolady i nawet z chleba i piernika w na prawdę niskich cenach. Eh rękodzieło to jednak ciężki temat do ogarnięcia. Staram się na każde święta robić coś innego, a może to błąd? Myślę o tym całymi dniami i nic z tego nie wynika :/
Kupiłam córeczce na kiermaszu taką zabawkę:
Ręcznie robiona, ręcznie malowana, a cena? 10 zł. Moim zdaniem to prawie za darmo, zwłaszcza że drewniane zabawki są drogie.
Ja zaczęłam robić serwetkę, której schemat dawno wpadł mi w oko i wiadomo muszę ją mieć :) Pokażę w następnym wpisie bo jeszcze kilka okrążeń mi zostało i potem blokowanie. A z rzeczy skończonych - motylki :)
Banalne w wykonaniu, szybko się robią a ja przywiązuję je do koszyczka, o tak :)
W tamtym roku też je robiłam, ale w tym udoskonaliłam je delikatnie krochmaląc i układając palcami ;) Jeden dla córci do koszyczka a drugi dla babci mojego męża, taki drobiazg a kobitka 90 lat ma i się ucieszy :)
Zrobiłam też małego wiosennego króliczka, którego można zobaczyć na samej górze bloga :) Mam nadzieję, że zauważyliście nowe logo, nagłówek - jak zwał tak zwał, ale dla mnie (mało znającej te wszystkie techniki obróbki zdjęć) to wyczyn :)
Z założenia miał być chłopcem, ale odezwała się moja słabość do nadawania maskotkom płci żeńskiej no i... dostał kokardkę i różowy filc :P
Dziś poszłam po włóczkę na czapkę dla Niuni, a kupiłam...
Kolejną książkę :D No po prostu była w tak rewelacyjnej cenie, w dodatku ostatnia sztuka :) A co do włóczki to szkoda, że tak ciężko ją dostać, bo jest idealnie podobna do mojego ulubionego Kotka, a ma kolorki takie inne niż Kotek :) Jednak jak wspomniałam przewaliłam wszystkie sklepy internetowe i jest dostępna tylko w dwóch, no i w mojej pasmanterii stacjonarnej :)
Kupiłam córeczce na kiermaszu taką zabawkę:
Ręcznie robiona, ręcznie malowana, a cena? 10 zł. Moim zdaniem to prawie za darmo, zwłaszcza że drewniane zabawki są drogie.
Ja zaczęłam robić serwetkę, której schemat dawno wpadł mi w oko i wiadomo muszę ją mieć :) Pokażę w następnym wpisie bo jeszcze kilka okrążeń mi zostało i potem blokowanie. A z rzeczy skończonych - motylki :)
Banalne w wykonaniu, szybko się robią a ja przywiązuję je do koszyczka, o tak :)
W tamtym roku też je robiłam, ale w tym udoskonaliłam je delikatnie krochmaląc i układając palcami ;) Jeden dla córci do koszyczka a drugi dla babci mojego męża, taki drobiazg a kobitka 90 lat ma i się ucieszy :)
Zrobiłam też małego wiosennego króliczka, którego można zobaczyć na samej górze bloga :) Mam nadzieję, że zauważyliście nowe logo, nagłówek - jak zwał tak zwał, ale dla mnie (mało znającej te wszystkie techniki obróbki zdjęć) to wyczyn :)
Z założenia miał być chłopcem, ale odezwała się moja słabość do nadawania maskotkom płci żeńskiej no i... dostał kokardkę i różowy filc :P
Dziś poszłam po włóczkę na czapkę dla Niuni, a kupiłam...
Kolejną książkę :D No po prostu była w tak rewelacyjnej cenie, w dodatku ostatnia sztuka :) A co do włóczki to szkoda, że tak ciężko ją dostać, bo jest idealnie podobna do mojego ulubionego Kotka, a ma kolorki takie inne niż Kotek :) Jednak jak wspomniałam przewaliłam wszystkie sklepy internetowe i jest dostępna tylko w dwóch, no i w mojej pasmanterii stacjonarnej :)
niedziela, 22 marca 2015
Kiermasz - relacja
Dwa dni dość intensywne i już po kiermaszu :) Oczywiście muszę ponarzekać, bo to jest chore i śmieszne... A mianowicie znajome tej Pani która jest odpowiedzialna za organizację kiermaszów mają najlepsze miejsce. Ja na przykład, z racji tego, że z Domem Kultury mam do czynienia dopiero od dwóch lat, mam najgorsze miejsca. Wszystko odbywało się w starym kinie, które ma zostać otwarte po remoncie.
Najlepsze miejsca były na zewnątrz, ale tam nie mógł stać byle kto... Potem był taki ciemny przedsionek i potem duża, jasna sala. Gdzie ja miałam swoje miejsce? W tym przedsionku... Każdy wchodził z zewnątrz oślepiony przez słońce i mijał mnie, bo szedł tam gdzie jasno czyli do tej dużej sali. Niektórzy zatrzymywali się koło mnie wracając - choć tyle :)
W drugi dzień zaszalałyśmy z koleżanką poznaną właśnie na kiermaszu i z samego rana stanęłyśmy na polu, co było bardzo nie w smak Pani organizatorce, ale powiedziałyśmy, że w końcu muszą być równe szanse. A na końcu okazało się, że te które dzień wcześniej stały na zewnątrz drugiego dnia już nie miały co sprzedawać, więc i tak były nieobecne. Jednak w drugi dzień ruch był znacznie mniejszy...
Na zarobki nie mam co narzekać - będzie na nowe włóczki i nici :P Niesłychanie zasmuca mnie postawa niektórych ludzi. Otóż koleżanka obok miała koszulki na jajka po 3 zł, a jedna Pani wypaliła jej: ,,Trzy złote za takie byle co?". Pozostawię to bez komentarza, bo szkoda słów...
To zdjęcia z tych ciemności, rozświetlone lampą mojego aparatu :)
Dziś skończyłam króliczka wiosennego, ale nie ma warunków do zdjęć bo pogoda dziś pod psem, cały dzień pochmurno, trochę pada deszcz i śnieg. Mam nadzieję, że to już ostatnie oddechy zimy, bo nie mogę doczekać się kiedy wsiądę na rower :)
Najlepsze miejsca były na zewnątrz, ale tam nie mógł stać byle kto... Potem był taki ciemny przedsionek i potem duża, jasna sala. Gdzie ja miałam swoje miejsce? W tym przedsionku... Każdy wchodził z zewnątrz oślepiony przez słońce i mijał mnie, bo szedł tam gdzie jasno czyli do tej dużej sali. Niektórzy zatrzymywali się koło mnie wracając - choć tyle :)
W drugi dzień zaszalałyśmy z koleżanką poznaną właśnie na kiermaszu i z samego rana stanęłyśmy na polu, co było bardzo nie w smak Pani organizatorce, ale powiedziałyśmy, że w końcu muszą być równe szanse. A na końcu okazało się, że te które dzień wcześniej stały na zewnątrz drugiego dnia już nie miały co sprzedawać, więc i tak były nieobecne. Jednak w drugi dzień ruch był znacznie mniejszy...
Na zarobki nie mam co narzekać - będzie na nowe włóczki i nici :P Niesłychanie zasmuca mnie postawa niektórych ludzi. Otóż koleżanka obok miała koszulki na jajka po 3 zł, a jedna Pani wypaliła jej: ,,Trzy złote za takie byle co?". Pozostawię to bez komentarza, bo szkoda słów...
To zdjęcia z tych ciemności, rozświetlone lampą mojego aparatu :)
Dziś skończyłam króliczka wiosennego, ale nie ma warunków do zdjęć bo pogoda dziś pod psem, cały dzień pochmurno, trochę pada deszcz i śnieg. Mam nadzieję, że to już ostatnie oddechy zimy, bo nie mogę doczekać się kiedy wsiądę na rower :)
poniedziałek, 16 marca 2015
Przygotowania do kiermaszu
Wszystko już wiem. Kiermasz jest 20 i 21 marca czyli już w ten piątek i sobotę :) Udało mi się jakimś cudem zdążyć się zapisać. Co prawda nie robię sobie zbytnich nadziei, że w ogóle coś sprzedam, ale podpatrzę sobie różne rzeczy u innych Pań i pogadam o robótkach ;) No i może trochę odpocznę od domu, dziecka i garów :P Już zdecydowałam, że po kiermaszu przeczytam jakąś książkę, trochę odpocznę od szydełkowania, bo bolą mnie palce i ogólnie chyba się ,,przeszydełkowałam". Trochę odpoczynku się przyda :) A ciekawe ile wytrzymam :)
Pierwsze od prawej to kolorowe jajeczka z ostatniego zdjęcia :)
Kiermasz odbywa się w innym miejscu niż Dom Kultury, bo tam jest remont, no zobaczymy :)
Jednak najlepszym miejscem jest płyta rynku i to nie ulega wątpliwości.
Żeby złapać oddech, odłożyłam na chwilę ozdoby wielkanocne i zrobiłam mała misię Zuzię - miłośniczkę krokusów ;)
Zrobiłam ją z rozpiski z bloga Kasiulkowe Prace Szydełkowe :) Zuzia ma 11 cm wysokości, zrobiłam ją z włóczki Jeans, mam tylko jeden motek na próbę. Moje wrażenia? Przyjemna w dotyku, nie skrzypi jak akryl. Ale taka jakaś wiotka robótka z tej włóczki, nie wiem... Trochę cienka jak dla mnie, ale zdecydowanie ta miękkość robi na mnie wrażenie, może jeszcze coś z niej spróbuję zrobić :)
Jeszcze wcześniej, choć nie pokazywałam zrobiłam miseczkę, koszyczek, jajka w różnych kształtach i kolorach... No dzieje się u mnie :)
Miseczka ze znanego wzoru :)
Koszyczek tym samym wzorem ;)
Chciałam wam jeszcze pokazać dzisiaj skończone stroiki :) Pojawił się tutaj jeden wcześniej, ale te są bardziej dopracowane - a przynajmniej mam taką nadzieję ;)
Nie mam wszystkiego obfotografowanego, jak zrobię jakiejś zdjęcie mojego stoiska na kiermaszu to więcej będzie widać, bo tak w domu to mi się nie chce tego wszystkiego rozkładać :)
A mam jeszcze takie jajca ;)
Konsekwentnie wybieram bardzo żywe kolory, ponieważ w tamtym roku nie sprzedałam niczego co miało kolor na przykład bordo, lub fiolet :)
Na koniec schematy:
Jajo pierwsze od lewej to stroiki z kurczakami :)
Pierwsze od prawej to kolorowe jajeczka z ostatniego zdjęcia :)
środa, 11 marca 2015
Wiosenne świeczniki
Witajcie :) Rzadko ostatnio zaglądam, bo Święta coraz bliżej, a ja chcę jak najwięcej zrobić...Moim zdaniem za mało jest czasu między jednymi, a drugimi świętami :P
Kurki, które chyba już wcześniej pokazywałam doczekały się lepszego zdjęcia:
Dzień robi się coraz dłuższy, więc może w końcu moje zdjęcia będą lepsze, bo zawsze brakuje mi na nie czasu, a to ważna część prezentacji swoich prac :) Opis na takie kurki pochodzi z holenderskiego bloga. Dla mnie zrozumienie tego języka to jakaś masakra! W sumie tylko tułów udało mi się zrobić z tego opisu, a reszta to improwizacja :)
W weekend dużo kombinowałam ze świecznikami. Mąż powiedział mi, że te które robiłam na Boże Narodzenie przypadły do gustu klientkom na tyle, że pytają o jeszcze :) Strasznie mnie to ucieszyło, ale nie chciałam się powtarzać, a w dodatku świeczniki w kształcie gwiazdek na Wielkanoc to tak średnio... Zmotywowana pochlebnymi słowami zdziałałam wiosenne świeczniki:
Wzór jaki posiadałam na teoretycznie podobne świeczniki nijak mi nie wychodził. W końcu schemat rzuciłam w kąt i zaczęłam sama kombinować :) Ze wspomnianym schematem moje świeczniki mają wspólny tylko brzeg :)
Mam jeszcze kilka jajeczek, ale pokażę je następnym razem. A teraz pochwalę się jaki jajeczkowy stroik wymyśliłam :)
Może trochę kiepsko widoczne, ale ciężko jest uchwycić w ogóle takie ażurowe jajka... Zrobiłam zwyczajnie jajko na balonie, a później wycięłam nożyczkami jeden motyw. Zapełniłam w środku, ozdobiłam leniwie filcowymi kwiatuszkami (może w następnym będą szydełkowe :)), wstążeczka na górze i jest :) To jest właśnie zaleta usztywniania Wikolem, zwyczajnie wycięłam fragment i nic się nie pruje ha ha :)
Na koniec mój dzisiejszy zakup :)
250 gram różnistych guziczków za 12 zł :D Oczywiście wędrują do mojej szafy jako ,,przydasie" :) A tak na serio to byłam w sklepie w którym są różne cuda do rękodzieła, ale często mają coś tylko raz, a później nie idzie drugi raz tego sprowadzić, dlatego jak jest coś fajnego to po prostu kupuję, bo następnym razem może już tego nie być...
Pochwalę się jeszcze, że w końcu kupiliśmy większy samochód :) Bo Peugeot 106 jest dobry, ale dla dwojga, a od kiedy mamy Niunię to jest po prostu za mały... Ale teraz mamy autko kombi, oprócz tego, że jest większe ma jeszcze mega bagażnik :)
Kurki, które chyba już wcześniej pokazywałam doczekały się lepszego zdjęcia:
Dzień robi się coraz dłuższy, więc może w końcu moje zdjęcia będą lepsze, bo zawsze brakuje mi na nie czasu, a to ważna część prezentacji swoich prac :) Opis na takie kurki pochodzi z holenderskiego bloga. Dla mnie zrozumienie tego języka to jakaś masakra! W sumie tylko tułów udało mi się zrobić z tego opisu, a reszta to improwizacja :)
W weekend dużo kombinowałam ze świecznikami. Mąż powiedział mi, że te które robiłam na Boże Narodzenie przypadły do gustu klientkom na tyle, że pytają o jeszcze :) Strasznie mnie to ucieszyło, ale nie chciałam się powtarzać, a w dodatku świeczniki w kształcie gwiazdek na Wielkanoc to tak średnio... Zmotywowana pochlebnymi słowami zdziałałam wiosenne świeczniki:
Wzór jaki posiadałam na teoretycznie podobne świeczniki nijak mi nie wychodził. W końcu schemat rzuciłam w kąt i zaczęłam sama kombinować :) Ze wspomnianym schematem moje świeczniki mają wspólny tylko brzeg :)
Mam jeszcze kilka jajeczek, ale pokażę je następnym razem. A teraz pochwalę się jaki jajeczkowy stroik wymyśliłam :)
Może trochę kiepsko widoczne, ale ciężko jest uchwycić w ogóle takie ażurowe jajka... Zrobiłam zwyczajnie jajko na balonie, a później wycięłam nożyczkami jeden motyw. Zapełniłam w środku, ozdobiłam leniwie filcowymi kwiatuszkami (może w następnym będą szydełkowe :)), wstążeczka na górze i jest :) To jest właśnie zaleta usztywniania Wikolem, zwyczajnie wycięłam fragment i nic się nie pruje ha ha :)
Na koniec mój dzisiejszy zakup :)
250 gram różnistych guziczków za 12 zł :D Oczywiście wędrują do mojej szafy jako ,,przydasie" :) A tak na serio to byłam w sklepie w którym są różne cuda do rękodzieła, ale często mają coś tylko raz, a później nie idzie drugi raz tego sprowadzić, dlatego jak jest coś fajnego to po prostu kupuję, bo następnym razem może już tego nie być...
Pochwalę się jeszcze, że w końcu kupiliśmy większy samochód :) Bo Peugeot 106 jest dobry, ale dla dwojga, a od kiedy mamy Niunię to jest po prostu za mały... Ale teraz mamy autko kombi, oprócz tego, że jest większe ma jeszcze mega bagażnik :)
czwartek, 5 marca 2015
Różany komplet
Nie mogę doczekać się wiosny, a najbardziej tęsknię za moim rowerem. Po odzyskaniu go po kilku latach jesienią nie zdążyłam się jeszcze nim nacieszyć, a poza tym w nowym miejscu zamieszkania jest jeszcze tyle ciekawych miejsc w które muszę się wybrać :)
Już jakiś czas temu zrobiłam komplet z różą :) Nie ukrywam, że kosztował mnie trochę pracy, schemat na mały bieżniczek znalazłam w internecie, natomiast podkładki sama rozrysowałam, bo nie mogłam znaleźć fajnego schematu :)
Tutaj bieżnik 46 x 33 cm:
Podkładki upinałam godzinę, żeby wszystkie były w miarę równe, zużyłam też całe opakowanie szpilek :)
Podkładki mają wymiary 12 x 14 cm :)
A tak prezentuje się całość:
Jestem z siebie dumna :) To zamówienie było dla mnie nie lada wyzwaniem :)
Dużo osób robi miseczki, koszyczki, pomyślałam że też spróbuję :) W tamtym roku też zrobiłam, ale usztywniałam na cukier, zabawy z tym było co nie miara, a efekt kiepski... W tym roku stawiam na miseczki, bo można je przerobić na koszyczki w razie czego :)
Oczywiście usztywnione Wikolem, jest niezawodny, przynajmniej dla mnie :) Mam, a raczej miałam taką fajną plastikową miseczkę - kształt idealny. Ale kiedy zdejmowałam gotową, usztywnioną robótkę miseczka mi spadła :( Roztrzaskałam ją, a tak idealnie mi pasowała... eh próbowałam ją posklejać, ale z marnym efektem. Zobaczę, może coś jeszcze z niej będzie :)
Wzór na miseczkę:
Szybciutko się robi i myślę, że efekt też jest fajny, można pobawić się kolorami, zmieniać je kilkakrotnie :)
Podaję też schemat na różany bieżniczek :
Koronkę dookoła dobrałam od innego bieżnika z którejś z masy gazetek, które posiadam :) Muszę przyznać, że przydają się czasami, ponieważ w internecie nie znajdzie się tak czytelnych schematów. A drugą zaletą jest to, że mniej bolą oczy od patrzenia w gazetkę niż w komputer. Jeszcze jak trzeba liczyć słupki, albo kratki...
Już jakiś czas temu zrobiłam komplet z różą :) Nie ukrywam, że kosztował mnie trochę pracy, schemat na mały bieżniczek znalazłam w internecie, natomiast podkładki sama rozrysowałam, bo nie mogłam znaleźć fajnego schematu :)
Tutaj bieżnik 46 x 33 cm:
Podkładki upinałam godzinę, żeby wszystkie były w miarę równe, zużyłam też całe opakowanie szpilek :)
Podkładki mają wymiary 12 x 14 cm :)
A tak prezentuje się całość:
Jestem z siebie dumna :) To zamówienie było dla mnie nie lada wyzwaniem :)
Dużo osób robi miseczki, koszyczki, pomyślałam że też spróbuję :) W tamtym roku też zrobiłam, ale usztywniałam na cukier, zabawy z tym było co nie miara, a efekt kiepski... W tym roku stawiam na miseczki, bo można je przerobić na koszyczki w razie czego :)
Oczywiście usztywnione Wikolem, jest niezawodny, przynajmniej dla mnie :) Mam, a raczej miałam taką fajną plastikową miseczkę - kształt idealny. Ale kiedy zdejmowałam gotową, usztywnioną robótkę miseczka mi spadła :( Roztrzaskałam ją, a tak idealnie mi pasowała... eh próbowałam ją posklejać, ale z marnym efektem. Zobaczę, może coś jeszcze z niej będzie :)
Wzór na miseczkę:
Szybciutko się robi i myślę, że efekt też jest fajny, można pobawić się kolorami, zmieniać je kilkakrotnie :)
Podaję też schemat na różany bieżniczek :
Koronkę dookoła dobrałam od innego bieżnika z którejś z masy gazetek, które posiadam :) Muszę przyznać, że przydają się czasami, ponieważ w internecie nie znajdzie się tak czytelnych schematów. A drugą zaletą jest to, że mniej bolą oczy od patrzenia w gazetkę niż w komputer. Jeszcze jak trzeba liczyć słupki, albo kratki...
Subskrybuj:
Posty (Atom)