Trochę to straszne, ale zdjęcia do tego posta wczytałam sobie na bloga 23 września... O ile na szydełkowanie zawsze znajdę choć pół godzinki, to zawsze brakuje mi motywacji, żeby usiąść i coś napisać.
Kurki nie przyszywałam do królika.
Króliś nie czekał zbyt długo na nowy dom :) Niestety spotkało mnie ostatnio trochę przykrych sytuacji, jeśli chodzi o zamówienia... Po opublikowaniu moich misiów na jednej z grup szydełkowych odezwało się do mnie bardzo dużo osób, które chciały podobne misiaczki zamówić. Jedna Pani w ogóle się do mnie nie odezwała jak napisałam jej, że skończyłam 3 misie, które zamówiła. Druga całkiem mnie zablokowała, choć wcześniej bardzo długo pisałyśmy o szczegółach, nie mogła się zdecydować na wzór i kolory. Kolejna Pani oznajmiła mi, że albo wyślę jej misie za pobraniem (czego nigdy nie robię), albo on całkiem rezygnuje...
No i tak z tych kilkunastu zamówionych maskotek zostało ze mną coś koło 7 sztuk...
A już gwoździem do trumny była Pani, która stwierdziła, że różowy nosek u króliczka jest niemęski i powinnam się domyślić, że skoro ona zamawia go w kolorze szarym, to nosek powinien być stonowany - na przykład ciemnoszary... Ręce mi opadły. A na koniec jeszcze mi pisze, żebym włożyła kawałek szarej nitki do paczki to ona sobie ten nos przerobi.
Chyba muszę sobie zrobić małą przerwę od szydełkowania, bo takie jazdy niszczą mi psychikę i zniechęcają do dalszej pracy :(
Tutaj treści na pewno nie zabraknie, bo trochę mi się uzbierało maskotek do pokazania :)
Do zobaczenia!
Kasia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz