Cześć! Dziś chciałam Wam pokazać dość znanego misia, mianowicie Kubusia Puchatka. Zostało mi żółtej włóczki po pszczółce Lilce, a to mało "chodliwy" kolor, więc postanowiłam ją do czegoś wykorzystać.
W kolejnym wpisie mam przygotowany misz-masz maskotek, bo robię sporo powtórek i nie chcę o każdej kolejnej tworzyć nowego posta. Trochę się tego uzbierało, ale pokażę Wam następnym razem :)
Cały marzec 2025 zapamiętam tylko z jednego powodu... Starsza przyniosła ze szkoły ospę. Dokładnie 8 marca zaczęła chorować i równe 2 tygodnie siedziała w domu. Dość ciężko przechodziła, bo jest już dość duża, jak na takie choroby wieku dziecięcego - ma 12 lat. Miała ogromne krosty, dużą gorączkę i wielkie strupy.
Z kolei młodsza - niespełna 4-latka gorączkowała dużo mniej. Miała też mniej krost (które oczywiście wszystkie co do jednej zdrapała). Dość szybko jej przeszło, bo po kilku dniach na całym ciele już ma strupki.
Nie zmienia to jedna faktu, że cały miesiąc marzec upłynął pod znakiem choroby.
Mimo wszystko powoli meblujemy nowe mieszkanie. Przeprowadzamy się końcem maja. Można to zrobić wcześniej, ale nie chcemy pozbawiać Alicji dostępu do przedszkola... Przeprowadzamy się na drugi koniec miasta i nie damy rady jej tu przywozić do przedszkola. Od września będzie już chodzić gdzie indziej - bliżej nowego miejsca zamieszkania.
Do szybkiego zobaczenia!
Kasia