środa, 10 czerwca 2015

Ostatnia prosta przed Jarmarkiem Antoniańskim

     Oj kiepsko ze mną ostatnio... Łapanie wszelkich infekcji przechodzi u mnie już w poziom hard. Córcia zakaszle kilka razy, a to ja jestem chora :/

     Jeszcze w tamtym tygodniu udało mi się zrobić kilka rzeczy na Jarmark Antoniański, który już w tą niedzielę! Dowiedziałam się dziś, że nie ma wyznaczonych miejsc dla poszczególnych rękodzielników, tylko miejsce trzeba sobie zaklepać. Jarmark jest od 8, ale myślę, że niektóre kobitki już o 6 tam będą żeby mieć najlepsze miejsca... Eh tam ,ja wole się wyspać hi hi :P Jak mam coś sprzedać to i bez najlepszego miejsca mi się uda :)

     Zrobiłam kolejną porcję światełek LEDowych. To pomysł mojego męża, ja postanowiłam go zrealizować i jestem nawet zadowolona z efektu ;)




     Użyłam prostego wzoru, górę wymyśliłam, dołożyłam wstążkę ;)


     Żeby nie było nudno robię coś z włóczki i z kordonka... Z włóczki, oczywiście z Kotka, zrobiłam donuty :) Wzór znajdziecieTUTAJ ;)



     Docelowo będą breloczkami, jednemu już nawet przypięłam łańcuszek i kółeczko, mam nadzieję, że reszcie też zdążę dorobić przed niedzielą :P

     I jeśli chodzi o przygotowania do Jarmarku to już je zakończyłam ponieważ pracuję nad dość sporym zamówieniem, na którego realizację mam mało czasu :)

     Jednak na wycieczkę zawsze znajdziemy czas ;) Pokażę Wam kilka zdjęć z tej niedzielnej, a mam jeszcze jedną zaległą, którą pochwalę się następnym razem ;)

     Poszliśmy żółtym szlakiem z Folusza do rezerwatu ,,Kornuty".



     Mało ludzi, mimo pięknej pogody, a szkoda bo jest co oglądać ;)









                     Przepraszam za taką ilość zdjęć, ale jestem dumna ze swojej fotorelacji :P Jak kupię sobie lepszy aparat to dopiero będzie zabawa :D

środa, 27 maja 2015

Nastrojowe światełka i sowy

     Jako, że zostałam zaproszona na Jarmark Antoniański w czerwcu, odstawiłam moją dotychczasową robótkę (na razie pozostanie ona tajemnicą ponieważ to prezent) i wzięłam się ostro za dzierganie drobiazgów na najbliższą imprezę. Odbywać się będzie w sobotę i niedzielę 13-14 czerwca. Dla mnie bomba, weekendy odpowiadają mi najbardziej. Jedyną wadą jest rynek zbytu w okolicy, wszystko jest za drogo, ludzie wybredni, targują się... ale spróbować trzeba, może będę mile zaskoczona? Kto wie :)

     Na początek mała próbka ubranka na świeczkę LED. Wykonałam ją podczas konkursu Eurowizji :)




     Zastosowałam bardzo prosty wzór, chciałam żeby był bardzo ażurowy jako, że lampka nie świeci zbyt mocno, emituje ciepłe, żółte światło. Tym wzorem wychodzą także ciekawe bluzeczki, czy bolerka (widziałam kilka w sieci). Ja użyłam szydełka 1,25 do kordonka Snehurka, ale chyba muszę użyć mniejszego, żeby ubranko było mniej luźne.


     Oprócz takich bezpiecznych świeczek wzięłam w końcu na tapetę sówki, które chodziły za mną od dawna.




   
       Dla zainteresowanych wzorem podaję LINK, jest on po angielsku. Wszystkie sowy wykonałam z Kotka, szydełkiem 3 mm. Takie maleństwa (7 cm) a tyle przy nich pracy. Jedną taką sowę robię półtorej godziny, ale to przez moją chorobliwą dbałość o szczegóły ;) Jedną od razu zwędziła mi moja Niunia, kazała przypiąć sobie do plecaczka i ewidentnie chwaliła się w przedszkolu, bo breloczek był cały usmarowany, brudny nie wiadomo od czego, ale widać, że kilka ciekawskich łapek dotykało ;) Fajnie, że podobają się dzieciakom, może uda mi się je sprzedać :)
Czarne źrenice w oczach sówek to maleńkie kółeczka z filcu, które przyszyłam cieniutką czarną nitką. Myślę, że są niezniszczalne :P

     A moja córeczka dziś się rozchorowała, czyli pewnie czeka mnie przymusowa przerwa od szydełkowania, cały czas muszę poświecić młodej. Biedna ma dość dużą gorączkę, mówi że boli ją główka (od gorączki pewnie) i brzuszek. Może to jakiś wirus? Może w przedszkolu coś złapała? Mam nadzieję, że szybko przejdzie... W dodatku ta okropna pogoda sprzyja choróbskom :/ A najgorsze jest to, że od jutra mam być pogodnie, to my będziemy siedzieć w domu :(

czwartek, 21 maja 2015

Motyle, motyle... i tyle :)

   Trochę mi wstyd, ale nie mam czym się pochwalić :( To znaczy cały czas coś robię, ale to jest na prezent i po prostu musi być cicho sza :) Mogę pokazać kilka kolejnych motylków, które robiłam w sumie na festyn sierpniowy, ale kilka już pofrunęło do nowego domu, więc ich produkcja nie jest jeszcze zakończona :)



     Miałabym Wam jeszcze parę fajnych rzeczy do pokazania, ale zgubiłam czytnik kart micro :/  Zawsze coś muszę zgubić...

     Moja córeczka chodzi od początku maja do przedszkola. Ona jest szczęśliwa i ja też :D Od początku absolutnie nie płakała za mną, choć szczerze mówiąc myślałam, że dziecko tak długo karmione piersią (2 lata) jest bardzo przywiązane do mamy, a tu proszę :) Jak chce do łazienki to woła Panią, trudno ją wyciągnąć z przedszkola. Nie zostawiam jej na długo, jest tylko 2 do 2,5 godziny. Myślę, że tyle wystarczy, bo ona ma dopiero dwa i pół roku, więc ma jeszcze czas na siedzenie w przedszkolu, po wakacjach może pozwolę jej zostawać dłużej.

     Mój czas zajmuje także grządka, Niunia chętnie pomagała przy sadzeniu i sianiu warzyw i kwiatków, ale kiedy przyszedł czas na okopywanie to jej się nudzi :)

     Ja zmykam poszydełkować przy kawce korzystając z czasu wolnego ;)

wtorek, 12 maja 2015

Wiosenne motyle

     Witajcie :) Czekając na dostawę włóczki postanowiłam zrobić kilka drobiazgów na festyn na który prawdopodobnie pojadę w sierpniu. Powstanie na pewno kilka większych rzeczy, ale zdecydowanie stawiam na drobiazgi, bo dużo osób chce mieć jakąś pamiątkę z festynu. Na pierwszy ogień poszły motylki :)


     Fajnie się go robi, najbardziej kłopotliwa jest zmiana kolorów, ale wzór jest bardzo wdzięczny :)


     Oczywiście w mojej wersji musiałam coś pozmieniać, bo nie byłabym sobą ;) Mam dużo więcej motylków, jednak muszę poczekać żeby zrobić im zdjęcie ponieważ zepsułam (albo córcia zepsuła) kartę do aparatu. Komputer ją czyta, a aparat nie :/ Jutro kupię nową :)

     A dostawy włóczki też się doczekałam :)


     Nie mogłam się powstrzymać żeby nie kupić sobie kilku innych drobiazgów: szydełko 7 i 8 mm, bo największe jakie do tej pory miałam to 6 mm, druty - choć biegła w ich używaniu nie jestem, ale będę ćwiczyć ;) Kordonek Snehurka cieniowany ma fajne kolory, bardziej mi się podoba niż Kaja :)
Na próbę wzięłam słynna włóczkę Anty Pilling - jest mięciutka i bardzo mi się spodobała. Rozczarowała mnie troszkę włóczka Cotton Soft - dla mnie za cienka, prawie jak kordonek, ale mam już na nią pomysł. Jeans już użytkuję ;)

     A mój mały Włóczkowy Potworek miał ogromną chęć do pozowania ;)


     Wszystko musiała wyprzytulać ;) Lubi pocierać policzek włóczką, sprawdza miękkość :)

   

sobota, 2 maja 2015

Bieżnik z elementów

     Po maskotkach przyszedł czas na odpoczynek od włóczki :) Złapałam więc kordonek nowosolski w dłoń, bo zdążyłam się stęsknić za jego miękkością i łatwością przerabiania. Jako, że ostatnio słyszałam wiele niepochlebnych opinii na jego temat, postanowiłam zrobić coś dla siebie i powstał bieżniczek na moją komodę ;)





     Ten element jest bardzo wdzięczny, szybko przybywa, łatwy do zapamiętania i łączenia, wprost genialny w swej prostocie :) Wielkość bieżnika to 60 x 22 cm. Dodatkową zaletą kordonka poliestrowego jest to, że robótkę tylko przeprasowałam, bez krochmalu czy czegokolwiek a układa się bardzo ładnie :) Użyłam koloru zielonego i mięty.

     Czytelny wzór na element :


     Łączyłam oczywiście na bieżąco w ostatnim rzędzie :)

     Parę dni temu udało mi się przejść z aparatem koło domu, było ciepełko i w ogóle kocham wiosnę bezapelacyjnie ;)





                                           I moje prywatne słoneczko z psem od sąsiada :)

wtorek, 28 kwietnia 2015

Żyrafa i rozpoczęcie sezonu turystycznego

     Witajcie :) Męczyłam się ostatnio z dość dużą maskotką, ma 45 cm wysokości na wyprostowanych nogach :) Generalnie jestem z niej zadowolona bo robiłam z rosyjskiego schematu, czyli dużo na tak zwanego ,,czuja", bo nie rozumiem nic w tym języku, a na tłumacza też nie można liczyć :P Schemat znajdziecie TUTAJ. A moje wykonanie wygląda tak:



     Zdjęcia są jakie są, ale teraz mam ograniczony czas, bo ciągle siedzę z młodą na polu, a wieczorem źle wychodzą fotki kiedy mam chwilę czasu...

     Czapka dla Niuni skończona, ale nie jestem zadowolona, bo mogłam ją jeszcze o jedno okrążenie powiększyć, a teraz wchodzi na główkę, ale ciężko :( Pruć mi się już nie chciało, myślałam, że się rozciągnie a tu...



          Ostatnio też dużo spacerujemy, bo sezon turystyczny już się rozpoczął :)
 



     To widoczki na drodze z Krempnej do Nowego Żmigrodu, tam w dole miejscowość Kąty o ile dobrze pamiętam :)

     W ostatnią niedzielę zaliczyliśmy szczyt na granicy polsko-słowackiej w Beskidzie Niskim. Szczyt nazywa się Baranie/Presov :)



     Na szczycie Słowacy wybudowali wieżę widokową w miejscu starej poniemieckiej wieży obserwacyjnej. Widoki podobno stamtąd piękne, jednak był taki wiatr, że strach nie pozwolił mi tam wejść :P Dodatkowo po dwugodzinnym marszu w górę padłam ze zmęczenia, a tu jeszcze trzeba było zejść w dół :P 

     A u podnóża tej góry leży maleńka łemkowska miejscowość Olchowiec, z piękną cerkwią (używaną przez grekokatolików i katolików) i prowadzącym do niej uroczym kamiennym mostem:



                                                     Zapraszam w Beskid Niski :)

czwartek, 16 kwietnia 2015

Kolejne amigurumi

     Moim postanowieniem jeszcze przed Wielkanocą było, że zrobię wszystkie maskotki jakie sobie upatrzyłam, ale przez ferwor wielkanocnych przygotowań nie mogłam zrobić :) W związku z powyższym postanowieniem ,,wyżyłam się"  i zrobiłam dwa następne misie :)


     Wzór pochodzi z tej strony :) Wykonałam go z włóczki Kotek w kolorze perłowym - bardzo fajny taki w sumie szary, troche stalowy... Kamizelkę robiłam tak od ręki i idealna nie jest, ale ujdzie w tłumie jak na pierwszy raz :P Użyłam też trochę filcu, w ogóle odkrywam filc po troszkę, fajne dodatki można z niego zrobić :) Zamiast szydełkować małe elemenciki, wystarczy przyszyć takowe z filcu. Na drugi raz na pewno zrobiłabym misiowi inne nogi, bo te ze wzoru są takie same jak ręce i wydają mi się za chude...

     Następny jest osiołek :)


     Robi się go łatwo i przyjemnie, poćwiczyłam trochę zmianę koloru włóczki w robótce :P Wzór pochodzi stąd , jest po angielsku i po włosku :) Oczywiście włóczka to także Kotek, bo głównie jego używam, oraz szydełka 3,0 mm. 
     Obydwa miśki mają w pozycji siedzącej jakieś 15 - 16 cm (osiołek razem z uszami tyle ma :P). Czapka dla córci powstaje w bólach, no po prostu nie mam weny na czapkę, a młoda tak bardzo ją chce... Sprułam już chyba z 5 czapek (oczywiście nie całych tylko tak max połowę zrobionej). Nie wiem albo za duża, albo za mała, albo faluje, albo mi się nie podoba :/ Robię ostatnie podejście i jak mi nie wyjdzie to wolę jej kupić tą czapkę niż tracić czas ...
      W niedzielę rozpoczęliśmy oficjalnie sezon wędrówkowy, muszę sobie kupić nowe buty bo nogi po kilku kilometrach bolały mnie okropnie, a teren nie był bardzo górzysty :P Czas zainwestować w lepsze obuwie jeszcze przed naszą wyprawą w Bieszczady, na którą szykujemy się latem o ile wszystkie okoliczności  nam na to pozwolą :) 

Do zobaczenia wkrótce ;)