piątek, 17 grudnia 2021

Lawendowy królik

Witajcie! Jeszcze przed Jarmarkiem Świątecznym chciałam zrobić jak najwięcej małych maskotek, bo takie zawsze znajdą właściciela. Miałam ostatek włóczki Luna Art Baby Fox i chciałam się jej pozbyć szczerze mówiąc, więc powstał on - lawendowy króliczek. 


Nie zapisałam sobie jaki duży wyszedł, choć zwykle to robię - cóż udzieliła mi się gorączka przygotowań i pewnie dlatego tak wyszło... Myślę, że miał 15 cm. Raczej nie więcej :)
Ten kolor to numer 15 Luna Art Baby Fox. 
Użyłam na ciałko szydełka 4 mm - tylko takim dużym da się tę włóczkę przerobić. Natomiast uszy zrobiłam szydełkiem 7 albo 8 mm. Te dwa to największe w mojej kolekcji, a autorka wzoru rekomendowała 9 mm! 


Muszę przyznać, że uszy zrobione większym szydełkiem są przed wszystkim mniej zbite, mniej ciężkie, milutkie. Fajny sposób, tylko chyba muszę sobie sprawić coś większego niż 8 mm ;)


Korzystałam z bezpłatnego wzoru, który znajdziecie na stronie www.lovelycraft.com. Oczywiście tak jak przypuszczałam królika już ze mną nie ma, znalazł szybciutko nowy domek. Przepraszam, że aż 4 zdjęcia są tego słodziaka, ale nie mogłam się zdecydować, które Wam pokazać.


Mam też taką taktykę, że na kiermasze robię coś, co aktualnie jest modne, co dużo dzieciaków kojarzy i co zwyczajnie przykuje ich uwagę. W tym sezonie jest to postać z serialu "Squid Game". Nie jest to ponoć mądre, ani fajne, ale chwytliwe. Można kupić w Internecie i nie tylko mnóstwo gadżetów w tej tematyce. 


Ja zrobiłam takiego różowego ludzika. Użyłam włóczki Yarn Art Jeans i szydełka 2,25 mm więc wyszedł malutki - 10 cm. Dodatkowo wymyśliłam takie breloczki. Nic trudnego, a spełniły swoją rolę i co rusz słyszałam: "Mama patrz! Squid Game!".
Wzór na tego ludzika pochodzi ze strony amigurumiallfreepatterns.com.
Małe to takie a zabawy z tymi elementami i zmianami kolorów co nie miara... 


Na kiermasz wyruszyłam z dwoma pudłami. Wróciło ze mną tylko parę maskotek, więc jestem w siódmym niebie! Na Jarmarku było mnóstwo ludzi. My spóźniliśmy się troszkę, bo akurat Ala spała i nie chcieliśmy jej budzić. 


Plan był taki, że ja zostanę tam sama, ale ostatecznie byliśmy tam wszyscy czworo (z półrocznym bobasem i 9-latką). W sumie chyba coś koło 3 godzin. Było chłodno, wilgotno, tak w okolicy 0 stopni, ale było warto! 


Wszystkie maskotki spakowałam, ponieważ już nieraz wracałam z zabawkami, które można było od razu wywalić do kosza. Ludzie chodzą, strącą, ubrudzi się. Inni dotykają brudnymi rękoma... Nie są to warunki sklepowe, tylko zimo-jesień, tym bardziej nie chciałam ryzykować. 


Z pomocą sąsiadki na czas dotarły także moje wizytówki - piękne są! Trochę się rozeszło na Jarmarku, a resztę dorzucam do zamówień. 

Nie ukrywam, że zarobione pieniążki trochę wspomogą nas w okresie świątecznym. Kupiłam też parę rzeczy dla siebie, oczywiście takich do szydełkowania ;) oraz trochę rzeczy do domu i dla dzieci.

Pędzę dalej robić maskotki! Może na kolejny kiermasz? ;)

Zdrówka dla Was! Dziękuję, że mnie odwiedzacie!



Kasia

 

1 komentarz: