Od dłuższego czasu interesuję się kulturą łemkowską. Kto zajrzał już na mojego drugiego bloga KLIK, którego prowadzimy z mężem mym, pewnie wie o co chodzi.
Łemkowie nie byli wykształconą, bogatą ludnością. Byli to ludzie zajmujący się rolą, biedni, wielodzietni... Wieczorami zajmowali się rękodziełem. Kobiety trudniły się robieniem kwiatków z bibuły, wyszywaniem krzyżyków na koszulach i szyciem krywulek.
Właśnie krywulkami się zafascynowałam. Są to naszyjniki szyte z drobnych koralików. Robiły je kobiety od Beskidu Niskiego po Ukrainę. Beskid Niski zamieszkiwali Łemkowie, a Bieszczady Bojkowie, ale wygląda mi na to (po zaczerpnięciu z kilku źródeł), że obie te grupy tworzyły taką biżuterię. Na Ukrainie takie naszyjniki nazywają się już inaczej - silyanka :)
To moja pierwsza, kombinowana, całkowicie wymyślona :P na początku posiłkowałam się tutorialem z bloga plachaart.blogspot.com, ale potem robiłam po swojemu :) No i niestety dlatego nie układa się idealnie, ale i tak jestem z niej dumna bo to projekt autorski :)
Ciekawe jest to, że wielkość krywulki świadczyła o zamożności właścicielki. Moja jest dość uboga, ale bogatsze Łemkinie miały krywulki sięgające do ramion, a nawet spływające po nich niczym ogromna narzutka :)
Użyłam koralików TOHO 11o i 8o :)
Wydaje mi się, że jak uporam się z zamówieniami to z powrotem wezmę się za koraliki, bo leżą mi jeszcze od tamtego roku :P
Kupiłam z myślą o bransoletkach szydełkowo - koralikowych, ale w obliczu braku zainteresowania nimi jakoś rzuciłam wszystko w kąt ...
Kolorystyka mojej krywulki wynika z tego, że najwięcej miałam czarnych koralików, ale tradycyjne krywulki najczęściej są czerwone.
Przykład z internetu :) |
O przepięknie to wygląda :)
OdpowiedzUsuńPiękna krywulka :) Przyznam, że do tej pory nie o biżuterii łemkowskiej.
OdpowiedzUsuńCudna krywulka :-) Jest piękna.
OdpowiedzUsuńWspaniałe są takie tradycje...
Pozdrawiam serdecznie.
Cudeńko :)
OdpowiedzUsuńPiękna rzecz :)
OdpowiedzUsuńJakimś cudem umknął mi ten wpis. A tu proszę jakie śliczności. Ja swojego pierwszego pleciucha wrzuciłam do kosza, także, ten...no podziwiam :) Czekam na więcej ;)
OdpowiedzUsuńJa zawsze bałam się igły, nie spodziewałam się, że cokolwiek z tego wyjdzie :) Ale oprócz plączącej się nitki to nawet spodobała mi się taka zabawa z igłą :)
UsuńWow! Ale pięknie Ci wyszła! Cieszę się, że instrukcja się przydała :)
OdpowiedzUsuń