niedziela, 22 marca 2015

Kiermasz - relacja

     Dwa dni dość intensywne i już po kiermaszu :) Oczywiście muszę ponarzekać, bo to jest chore i śmieszne... A mianowicie znajome tej Pani która jest odpowiedzialna za organizację kiermaszów mają najlepsze miejsce. Ja na przykład, z racji tego, że z Domem Kultury mam do czynienia dopiero od dwóch lat, mam najgorsze miejsca. Wszystko odbywało się w starym kinie, które ma zostać otwarte po remoncie.


     Najlepsze miejsca były na zewnątrz, ale tam nie mógł stać byle kto... Potem był taki ciemny przedsionek i potem duża, jasna sala. Gdzie ja miałam swoje miejsce? W tym przedsionku... Każdy wchodził z zewnątrz oślepiony przez słońce i mijał mnie, bo szedł tam gdzie jasno czyli do tej dużej sali. Niektórzy zatrzymywali się koło mnie wracając - choć tyle :)

     W drugi dzień zaszalałyśmy z koleżanką poznaną właśnie na kiermaszu i z samego rana stanęłyśmy na polu, co było bardzo nie w smak Pani organizatorce, ale powiedziałyśmy, że w końcu muszą być równe szanse. A na końcu okazało się, że te które dzień wcześniej stały na zewnątrz drugiego dnia już nie miały co sprzedawać, więc i tak były nieobecne. Jednak w drugi dzień ruch był znacznie mniejszy...

     Na zarobki nie mam co narzekać - będzie na nowe włóczki i nici :P Niesłychanie zasmuca mnie postawa niektórych ludzi. Otóż koleżanka obok miała koszulki na jajka po 3 zł, a jedna Pani wypaliła jej: ,,Trzy złote za takie byle co?". Pozostawię to bez komentarza, bo szkoda słów...




                            To zdjęcia z tych ciemności, rozświetlone lampą mojego aparatu :)

     Dziś skończyłam króliczka wiosennego, ale nie ma warunków do zdjęć bo pogoda dziś pod psem, cały dzień pochmurno, trochę pada deszcz i śnieg. Mam nadzieję, że to już ostatnie oddechy zimy, bo nie mogę doczekać się kiedy wsiądę na rower :)


2 komentarze:

  1. Wszędzie to samo - kumoterstwo i brak równych szans. Jakoś mnie to - niestety - nie dziwi... dobrze, że nie dałaś się i w drugim dniu wyszłyście z koleżanką na pole ;)) A co! Najważniejsze jednak, że jak sama piszesz na zarobek nie ma co narzekać! Gratuluję siły przebicia i odwagi :) Dla mnie taki kiermasz to naprawdę nie byle co! :) Szacun!

    OdpowiedzUsuń
  2. No niestety... nie na wszystko mamy wpływ... ale i tak bardzo się cieszę, że zarobiłaś na nowe moteczki :-) To najważniejsze.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń