Od razu pragnę podkreślić, że niestety pomysł na ich wykonanie nie jest mój, zaczerpnęłam go z Internetu.
Wykonałam 15 sztuk (wyszło by jeszcze kilka z resztki włóczki, ale mi się nie chciało). Tym razem użyłam kremowej włóczki, a nie białej, jak ostatnio, bo w pasmanterii innej nie dostałam, a jednego motka nie opłaca się zamawiać przez Internet :)
Jak tak na nie patrzę to jakaś satysfakcja jednak jeeeest :) Wyszło nieźle, przyznam nieskromnie :P Zrobiłam dla Was fotki kiedy jeszcze mikołajki schły sobie upięte szpileczkami na styropianie :)
Pewna mała rączka oczywiście musiała się znaleźć na zdjeciu, bo jakżeby inaczej :)
W piątek straciliśmy naszego przyjaciela - Obamę... To smutne, bo szłyśmy koło 11 do sklepu i wracając widziałyśmy go, pokazywałam Milence, jak kotek beztrosko bryka sobie na łące po drugiej stronie drogi. Pobawiła się jeszcze koło domu i poszłyśmy jeść, Wtedy przez okno zobaczyłam, że kotek leży na drodze... Wracał biedny do domu :( Ludzie wierzą chyba w przesądy, bo jak czarny kot przebiegnie im drogę, to muszą go przejechać, żeby nikomu pecha nie przynosił. Szkoda mi go, bo tak fajnie umiał bawić się z Niunią, nigdy jej nie podrapał, był taki pokorny i grzeczny... Na dodatek miał tylko półtora roku :(
To ostatnie jego zdjęcie, wykonane około dwa tygodnie przed jego tragiczną śmiercią ...
Mikołajki wyszły prześlicznie:) i przykro mi z powodu kotka:(
OdpowiedzUsuń