Witajcie :) Intensywnie tworzę, pierwszy raz zdarzyło mi się robić dwie rzeczy naraz. Zazwyczaj trzymam się zasady ,,Kończę jedno - zaczynam następne", ale teraz robiłam komplet na zamówienie, skończyły mi się nici, musiałam domówić, wiadomo - czekanie na dostawę... Zaczęłam więc robić maskotkę w świątecznym klimacie.
Muszę się Wam pożalić, że jakoś mnie nie ciągnie do ozdób świątecznych... Po zrobieniu w ubiegłym roku kilku większych zamówień tak obrzydziłam sobie ozdoby bożonarodzeniowe, że do teraz nie mogę na nie patrzeć :( Mam nadzieję, że ta niemoc minie niebawem i że wkrótce znów odnajdę radość z tworzenia ozdób choinkowych :)
Wracając do maskotki... Zrobiłam renifera Tobiego - wzór pochodzi z bloga Stephi. Znajdziecie tam także wzory na inne maskotki po angielsku. Chyba skuszę się na któryś z jej projektów w wolnej chwili :)
A Tobi w mojej wersji wygląda tak:
Ma jakieś 25 cm na stojąco, wykonałam go oczywiście z włóczki Kotek - bo jakżeby inaczej jak mam jej całą szafę hi hi :) To taki trochę szalony renifer, bo powstał podczas upału 30 stopniowego :) W dodatku cały jest jakiś taki niesymetryczny, a to efekt tej czapki, która jest nieco z boku, a nie na środku. Ja nazywam go ,,szalony renifer" :P W oryginale nogi są przyszyte tak, że Tobi przyjmuje tylko pozycję siedzącą, ja chciałam żeby mógł stać, lub siedzieć więc inaczej przyszyłam nogi.
W ubiegła niedzielę zaliczyliśmy mała, około 12 kilometrową wycieczkę :) Odwiedziliśmy między innymi opuszczoną miejscowość Nieznajowa w gminie Sękowa. Magiczne miejsce... Zamieszkiwana była przez Łemków, którzy rzekomo dobrowolnie (pójdziecie sami, albo Wam pomożemy) przenieśli się na Ukrainę po wojnie, Ci którzy pozostali zostali wysiedleni na ziemie zachodnie na skutek akcji ,,Wisła". Wiele wsi w okolicy przestało istnieć. Nieznajowa liczyła około 300 mieszkańców, a co pozostało?
Te miejsca są zapomniane przez Boga i ludzi, na prawdę. Jak pomyślę z jak ciekawą i bogatą kulturą moglibyśmy obcować gdyby nie powojenne wysiedlenia... Zapraszam Was na bloga http://lemkowyna.blogspot.com/ tam można zapoznać się z historią Łemków, zobaczyć inne wsie, które już niebawem całkiem znikną zarośnięte przez zbliżający się ze wszystkich stron las.
Ha! Też tak mam ze świątczenymi. Jak tylko człowiek przestaje je robić bo się skończył sezon to chwila moment i znowu trzeba do nich wracać :D
OdpowiedzUsuńAle renek fajny ci wyszedł. Profeska!
Wycieczka z historią w tle to bardzo dobry pomysł. Mnie w takich miejscach ogarnia ogromny smutek, jednak naszym obowiązkiem jest pamiętać i przypominać naszym dzieciom
Pozdrawiam cię cieplutko i czekam na kolejne cudowne prace :)
Witaj... niedawno "wpadła" mi w ręce (a raczej w oczy) Twoja strona i szybko pobiegłam do Ciebie na bloga... Podoba mi się Tutaj :)
OdpowiedzUsuńW ramach uznania dla Ciebie i Twojego bloga nominowałam Cię do blogowej zabawy Liebster Award. Po szczegóły zapraszam do mnie http://madebyszela.blogspot.com/
Zapraszam do mnie: nominowałam Cie do LIEBSTER BLOG AWARDS :
OdpowiedzUsuńhttp://szydelkowamagda.blogspot.com/2015/09/liebster-blog-award-zostaam-nominowana.html
Ja też nie przepadam za robieniem ozdób świątecznych. Renifer bardzo fajny :D Ja nie potrafię robić tylko jednej rzeczy na raz, pewnie dlatego mam tak dużo ufoków.
OdpowiedzUsuńWitam właśnie natrafiłam na Pani bloga prześliczne prace napewno będę tu zaglądać zachwyciła mnie bombka z posta z21września ubiegłego roku czy można prosić o schemat? z góry dziękuje annabalik73@ gmail.com
OdpowiedzUsuńŚwietny reniferek! A skoro powstawał przy 30 stopniach C, to zimą z pewnością będzie rozkosznie to ciepełko oddawał. :-) Natomiast jeśli chodzi o ozdoby choinkowe, to ja z kolei mam ich niedosyt, bo zawsze, co roku, jest tak, że nie zdążę zrobić tego, co chcę. I zawsze zostają mi jakieś zaczęte śnieżynki, wydrukowane wzory bombek, serwetek itp.
OdpowiedzUsuńPodczas naszych rowerowych wypadów po niedalekich okolicach zawsze jednak zasmucały mnie rozwalające się drewniane domki, choć same wsie z pewnością jeszcze przez wiele długich lat będą istniały. Ale te domki zarośnięte krzakami, resztkami kwiatów zawsze wzbudzają we mnie jakiś żal, bo oto okazuje się, że nie ma komu w nich mieszkać i dbać o otoczenie... A szkoda...
Pamiętaj że Łemkowie żyją wciąż pośród nas. Nie tworzą już wprawdzie odrębnej kultury a i wyznanie zmienili na Rzymski Katolicyzm ale są i stosunkowo łatwo ich poznać.
OdpowiedzUsuńna "Łemkowynie" są starsze wpisy gdzie ze zdjęć patrzą na nas twarze Łemków, ludzi o takich samych cechach spotkać można na Beskidzie ale i na... Mazurach ;-)
Co prawda to tylko ,,gdybanie", ale jeśli żyliby tu w Beskidzie Niskim to ich kultura prawdopodobnie by nie zaginęła... Mam nadzieję, że kiedyś spotkam Łemków :)
UsuńPozdrawiam.
Łemkiem był Nikifor krynicki, wystarczy się rozejrzeć ile wokół jest osób do niego podobnych. Więc ze spotkaniem Łemka nie powinno być kłopotów, gorzej ze spotkaniem takiego który wie że jest Łemkiem i stara się kultywować dawną kulturę.
UsuńPozdrawiam.
Cudowny renifer :-) Wspaniała maskotka - bardzo mi się podoba :-)
OdpowiedzUsuńRewelacyjna wycieczka. Piękne widoki i doskonała pogoda.
Pozdrawiam serdecznie.
Widzę, że mamy podobne zamiłowania - szydełko i piesze wędrówki ;-) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDopiero teraz zobaczyliśmy ten wpis!
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy i dziękujemy ;)