Mam delikatny poślizg, obiecałam zdjęcia z wycieczki z ubiegłej niedzieli a dopiero teraz dorwałam chwilę, żeby coś napisać :) Wszystko przez to, że w końcu (po niemal dwóch latach) odstawiłam Milenkę od piersi :) Jestem z siebie absolutnie dumna, bo sama nie wierzyłam, że to może się udać. Nie ogłaszam jeszcze spektakularnego sukcesu, ale chwalę się postępami ;)
Co do wycieczki to byliśmy na górze Liwocz, ma bodaj 562 m n. p .m czyli niewiele, ale to pierwsza górka jaką zdobyliśmy we trójkę ;) Oczywiście Niunia (jak zwykle sama o sobie mówi) nie miała zbytniej ochoty iść sama, więc lekko nie było :) Ludzi multum, bo pogoda była cudna :) Na szczycie Liwocza znajduje się kaplica, a na niej platforma widokowa. Musicie mi wybaczyć kiepską jakość zdjęć, wzięłam aparat, kupiliśmy nawet baterie, a ja oczywiście zapomniałam wyciągnąć z komputera kartę pamięci :/
Po drodze mijamy stacje drogi krzyżowej, przy każdej znajdują się ławeczki na których można odsapnąć :)
Na górę wchodzi się po schodach, co było dla mnie koszmarem bo mój błędnik totalnie wariuje kiedy idę po schodach :P Ludzie patrzyli na mnie jakbym była pijana, a ja stąpałam po tych schodach jak po rozżarzonych węglach kurczowo trzymając się ściany lub barierki :P
Platforma znajduje się na wysokości czubków drzew.
Okazało się, że boję się podejść do barierki, choć nigdy nie miałam z tym problemu (Ale to chyba przez te schody :P). Widok może nie zachwyca, ale jesienią widoczność nie jest tak rewelacyjna jak latem...
Nawet odważyłam się podejść do barierki :D
Poczyniłam kilka bombek, lubię je robić :) Pokażę je następnym razem i oczywiście podzielę się sprawdzonymi wzorami, więc zapraszam serdecznie ;)
Jesteś z tych stron czy tutaj zawędrowałaś?Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń