To, że rzadko piszę, nie oznacza wcale, że nic nie robię :) Ostatnie dwa lata mocno dały mi w kość, bo przeprowadzka, bo praca, bo nie ma kto zająć się dzieckiem i wszystko na mojej głowie... Skupiłam się na prowadzeniu drugiego bloga - podróżniczego, chyba mogę go tak nazwać. Ponadto wpadła nam związana z tą drugą działalnością wystawa fotograficzna, zaczęłam też pisać książkę...
Natomiast nigdy nie odmawiałam, jeśli ktoś poprosił mnie o wykonanie na przykład jakiejś maskotki. Wykonałam ich kilka, zwykle ściśle według zaleceń zamawiających.
Dwa powyższe misiaki od razy trafiły do nowych właścicieli i nawet nie doczekały się jakiś sensownych zdjęć. Muszę Wam powiedzieć, że od kiedy mieszkam w mieście to jakoś trudniej mi uwiecznić swoje prace. Na wsi, wiadomo, można wyjść do ogrodu, czy nawet przed dom i zrobić zdjęcie przy fajnym zdjęciu, w ładnej scenerii. A w bloku? Chyba muszę zainwestować w namiot bezcieniowy :)
Kolejne dwie maskotki wykonałam tak po prostu, dla rozrywki. Moje pudełko z takimi pracami pęka w szwach. Myślałam, że w tym roku wybiorę się na jakiś kiermasz, a tu kaszana... Koronawirus wszystko popsuł :(
Kolejne trzy prace wykonałam dla Mileny. Chciała króliczka, to w ramach testowania jakiegoś przypadkowo znalezionego wzoru, zrobiłam takiego malucha na Wielkanoc.
Potem była zawieszka z ptaszkami - też w sumie wpadła mi w oko w Internecie i chciałam taką mieć :) Od kiedy ją zrobiłam niezmiennie bardzo mi się podoba i zdobi pokój córki.
A łapacz snów jest chyba najświeższą pracą. Robiłam takie coś pierwszy raz. Milena boi się ostatnio spać, budzi się. Łapacz jest maleńki, na obręczy 12 cm. Kolor biały i złoty - tak jak sobie życzyła. Zobaczymy, czy się sprawdzi :)
A serwetka? Powstała po to, żeby sprawdzić, czy jeszcze potrafię robić małym szydełkiem. Potrafię! Uwielbiam robić serwetki, szkoda, że obecnie tak mało osób miłuje się w takich ozdobach, bo z chęcią bym obdarowywała każdego takim własnoręcznie wykonanym prezentem.
Zrobiłam też parę świątecznych drobiazgów, które też ubóstwiam tworzyć. Pokaże Wam następnym razem! I jeszcze czymś Wam się pochwalę ;)
Do zobaczenia,
Kasia